27 Sie 2014, Śro 13:05, PID: 408824
Ksenomorfie, zaznaczyłem, że to moje własne doświadczenie a nie generalna zasada z tymi zapędami potępiającymi u księży. Tu gdzie mieszkam jest akurat b. duża parafia i sporo księży, którzy regularnie się zmieniają oraz stale od dziesięcioleci rezydujący proboszcz lubujący się w zapalczywych, epickich tyradach względem wszelkich 'odszczepieńców' również lokalnych - cóż, może jego przykład ośmiela innych. W najbliższym sąsiedztwie urzęduje jeszcze dwóch podobnie 'pewnych siebie i swego' proboszczów. Nie znaczy to oczywiście, że nie miałem do czynienia z przykładami księży, których bardzo dobrze wspominam i też było ich sporo. Jednak autentycznie przeżyłem niemały szok, gdy mieszkając w innym zakątku kraju zachodziłem do pewnego kościoła 'akademickiego'. Spotkałem się tam z kompletnie odmiennym nastawieniem księży do parafian i do ludzi w ogóle niż w rodzinnej parafii. To było wręcz nieprawdopodobne zderzenie odmienności. Do takiego kościoła myślę, że mogliby bezstresowo zachodzić np. zdeklarowani ateiści, agnostycy itd. bo nie czuli by się tam 'wyklęci' i skażeni. Tam dominowała motywacja pozytywna, a człowiek mógł poczuć się 'mile widziany', zamiast skanowany i osądzany.