02 Cze 2011, Czw 9:26, PID: 256603
U mnie przyczyną fobii była przemoc psychiczna w szkole. Od 4 klasy podstawówki doświadczałem najpierw przemocy ze strony kilku kolegów, a że nie potrafiłem się bronić to w kilka lat zostałem kozłem ofiarnym całej szkoły. A w gimnazjum to był istny dramat. Nie miałem do kogo gęby otworzyć żeby nie zostać poniżonym. Cokolwiek powiedziałem, cokolwiek zrobiłem zawsze mi się oberwało.
Wtedy też zacząłem się izolować od społeczeństwa. Przestałem się widywać z ludźmi poza szkołą, coraz mniej się odzywałem, zacząłem bać się ludzi. Gdy poszedłem do liceum, częściowo zmieniłem środowisko, moja sytuacja się nieco się poprawiła. W szkole miałem już spokój, bo zmieniłem otoczenie. Natomiast w drodze do szkoły czy po szkole wciąż widywałem się z tymi samymi ludźmi, którzy wciąż mnie poniżali na każdym kroku. Dopiero w II liceum udało mi się odciąć od starego środowiska, a wbrew pozorom nie było to łatwe. Każda moja próba zerwania kontaktów z tamtymi ludźmi kończyła się niepowodzeniem bo oni sami nie pozwalali mi całkowicie się odseparować. Spotykałem się z nimi na przystanku, w sklepie, czasami w autobusie. Dopiero w II liceum udało mi się od nich odciąć.
Padłem ofiarą bardzo niemiłego procederu. Akurat padło na mnie bo byłem grubiutkim kujonem, któremu nikt by nie pomógł. Wymarzona ofiara. Mimo, że od tego czasu minęło już kilka lat to do dziś odbija się to na mnie. Ludzie sobie nie zdają sprawy jaką wielką krzywdę mogą komuś wyrządzić. Dziś mam s+ życie i jest już to tylko mój problem.
Wtedy też zacząłem się izolować od społeczeństwa. Przestałem się widywać z ludźmi poza szkołą, coraz mniej się odzywałem, zacząłem bać się ludzi. Gdy poszedłem do liceum, częściowo zmieniłem środowisko, moja sytuacja się nieco się poprawiła. W szkole miałem już spokój, bo zmieniłem otoczenie. Natomiast w drodze do szkoły czy po szkole wciąż widywałem się z tymi samymi ludźmi, którzy wciąż mnie poniżali na każdym kroku. Dopiero w II liceum udało mi się odciąć od starego środowiska, a wbrew pozorom nie było to łatwe. Każda moja próba zerwania kontaktów z tamtymi ludźmi kończyła się niepowodzeniem bo oni sami nie pozwalali mi całkowicie się odseparować. Spotykałem się z nimi na przystanku, w sklepie, czasami w autobusie. Dopiero w II liceum udało mi się od nich odciąć.
Padłem ofiarą bardzo niemiłego procederu. Akurat padło na mnie bo byłem grubiutkim kujonem, któremu nikt by nie pomógł. Wymarzona ofiara. Mimo, że od tego czasu minęło już kilka lat to do dziś odbija się to na mnie. Ludzie sobie nie zdają sprawy jaką wielką krzywdę mogą komuś wyrządzić. Dziś mam s+ życie i jest już to tylko mój problem.