05 Sty 2008, Sob 2:23, PID: 9205
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Sty 2008, Sob 2:23 przez Śnieżynka.)
Nie wiem jakie są przyczyny u mnie. Jak spytałam o to psychologa, powiedziała coś w stylu "teraz się tym nie przejmuj, skupiaj się na tym że wracasz do zdrowia" i tyle na ten temat.
Doszłam do wniosku że cierpię na tzw. syndrom niewidzialnego dziecka. Urodziłam się jako dziecko środkowe, do tego najwcześniej wstawałam, mówiłam, czytałam i usamodzielniałam się. Po kolei: jako jedyna z rodzeństwa od początku pierwszej klasy sama odrabiałam lekcje, sama, znaczy się z koleżanką nie z rodzicami, chodziłam do szkoły, sama się pakowałam, ubrałam, uczesałam i tak dalej. Starszy brat do momentu kiedy się urodziłam był oczkiem w głowie rodziców, później na świat przyszłam ja, później dwójka rodzeństwa więc na nich skupiła się uwaga rodziców. Ze wszystkimi w okolicach klas 1-3 mama siedziała nad lekcjami, ktoś odprowadzał do szkoły, ktoś pomógł się ubrać, uczesać. Zawsze czułam że ode mnie wymaga się więcej. Rodzice z jednej strony chwalili że taka samodzielna a z drugiej wymagali więcej niż od reszty. Przykład z 4 klasy podstawówki. Pamiętam bo było mi bardzo przykro wtedy. Nie dostałam świadectwa z czerwonym paskiem przez 3 z W-F . Przyszłam pochwalić się 5 z matematyki i polskiego a mama: ojej, czemu trójka z wuefu? nie mogłaś się bardziej postarać?
Podobny schemat.
Rodzeństwo przynosi 2 albo 3: głupia nauczycielka, uwzięła się na ciebie, nie przejmuj się
ja przynoszę 2 albo 3: nie mogłaś się bardziej postarać?
Gdy przestawałam wychodzić z domu, nie chodziłam na zakupy i zawsze "wmanewrowałam" kogoś żeby poszedł za mnie do sklepu, byłam leniwą egoistką i manipulatorką. Siostra nie chodzi na zakupy bo mówi że nie lubi/nie wie co kupić i jest wszystko w porządku, nikt jej głowy nie zawraca.
W sumie tak jest do dzisiaj. Mam wrażenie że jestem surowiej oceniana i więcej się ode mnie wymaga bo taka samodzielna i w ogóle. Ten typ dziecka które się chwali przed znajomymi a w domu poucza i gani. Wiem że to mały pikuś w porównaniu z tym co tu przeczytałam, o przemocy i poniżaniu, ale jednak miało to wpływ na moje życie.
Doszłam do wniosku że cierpię na tzw. syndrom niewidzialnego dziecka. Urodziłam się jako dziecko środkowe, do tego najwcześniej wstawałam, mówiłam, czytałam i usamodzielniałam się. Po kolei: jako jedyna z rodzeństwa od początku pierwszej klasy sama odrabiałam lekcje, sama, znaczy się z koleżanką nie z rodzicami, chodziłam do szkoły, sama się pakowałam, ubrałam, uczesałam i tak dalej. Starszy brat do momentu kiedy się urodziłam był oczkiem w głowie rodziców, później na świat przyszłam ja, później dwójka rodzeństwa więc na nich skupiła się uwaga rodziców. Ze wszystkimi w okolicach klas 1-3 mama siedziała nad lekcjami, ktoś odprowadzał do szkoły, ktoś pomógł się ubrać, uczesać. Zawsze czułam że ode mnie wymaga się więcej. Rodzice z jednej strony chwalili że taka samodzielna a z drugiej wymagali więcej niż od reszty. Przykład z 4 klasy podstawówki. Pamiętam bo było mi bardzo przykro wtedy. Nie dostałam świadectwa z czerwonym paskiem przez 3 z W-F . Przyszłam pochwalić się 5 z matematyki i polskiego a mama: ojej, czemu trójka z wuefu? nie mogłaś się bardziej postarać?
Podobny schemat.
Rodzeństwo przynosi 2 albo 3: głupia nauczycielka, uwzięła się na ciebie, nie przejmuj się
ja przynoszę 2 albo 3: nie mogłaś się bardziej postarać?
Gdy przestawałam wychodzić z domu, nie chodziłam na zakupy i zawsze "wmanewrowałam" kogoś żeby poszedł za mnie do sklepu, byłam leniwą egoistką i manipulatorką. Siostra nie chodzi na zakupy bo mówi że nie lubi/nie wie co kupić i jest wszystko w porządku, nikt jej głowy nie zawraca.
W sumie tak jest do dzisiaj. Mam wrażenie że jestem surowiej oceniana i więcej się ode mnie wymaga bo taka samodzielna i w ogóle. Ten typ dziecka które się chwali przed znajomymi a w domu poucza i gani. Wiem że to mały pikuś w porównaniu z tym co tu przeczytałam, o przemocy i poniżaniu, ale jednak miało to wpływ na moje życie.