14 Wrz 2015, Pon 22:44, PID: 471402
Nie do końca rozumiem co chcesz przez to powiedzieć. Zmiana nastawienia wobec ludzi i przyjmowanie wersji, że są dobrze nastawieni i nic mnie złego od nich nie spotka, a ja nie jestem gorszy jest owszem pomocne przy redukcji lęku, kiedy mam coś załatwić albo idę ulicą, czego dzisiaj miałem okazję doświadczyć. Problem w tym, że są sytuacje takie jak rozmowa towarzyska, w której trzeba prezentować jakieś minimum, inaczej rozmowa będzie drętwa i rozmówca będzie mnie unikał pod wpływem
wspomnień tego jak się męczył w trakcie tej rozmowy. Albo zapadnie długa cisza i co wtedy? Doświadczę negatywnych emocji, na które poradzić nic się nie da i będę dalej programował się na unikanie nieprzyjemnego bodźca.
Mogę iść z nastawieniem, że chcę poćwiczyć, może będę dla siebie bardziej wyrozumiały, ale jeżeli faktycznie nie potrafię rozmawiać, bo jestem nudny i mam trudność z formułowaniem myśli jest już głębszy problem. Dołóżmy do tego depresję i zaburzenia osobowości : nieemocjonalny schizoid + zaleźnościowiec, z rozmytym poczuciem tożsamości, który boi się w dodatku otworzyć, bo jest nieufnym paranoikiem.
wspomnień tego jak się męczył w trakcie tej rozmowy. Albo zapadnie długa cisza i co wtedy? Doświadczę negatywnych emocji, na które poradzić nic się nie da i będę dalej programował się na unikanie nieprzyjemnego bodźca.
Mogę iść z nastawieniem, że chcę poćwiczyć, może będę dla siebie bardziej wyrozumiały, ale jeżeli faktycznie nie potrafię rozmawiać, bo jestem nudny i mam trudność z formułowaniem myśli jest już głębszy problem. Dołóżmy do tego depresję i zaburzenia osobowości : nieemocjonalny schizoid + zaleźnościowiec, z rozmytym poczuciem tożsamości, który boi się w dodatku otworzyć, bo jest nieufnym paranoikiem.