05 Wrz 2015, Sob 22:45, PID: 468634
Jako dziecko miałam problem, żeby dwa razy tego samego dnia pójść do tego samego sklepu, jak mnie babcia o coś poprosiła - No, bo co oni sobie o mnie pomyślą? Taka młoda, a już nie pamięta, po co przyszła. Z czasem mi przeszło i obecnie nie mam już z tym problemu.
Na chwilę obecną największym wyzwaniem jest zagłębienie się w czeluście hipermarketów, skąd wydostanie się od razu jest niemożliwe (ale wynika to wyłącznie z ataków paniki, jakie mi się zdarzały, w sumie to nawet nie o sklep chodzi, a o niemożność wyjścia już, natychmiast na świeże powietrze, a nie daj Boże w przymierzalni z nieswoimi portkami na sobie ). Zdarzało mi się też odstawiać rzeczy przed kasą i wychodzić, jak było za dużo ludzi, bo bałam się, że nie wytrzymam napięcia przy kasie i moje lęki brały górę Kiedyś tak nie miałam, ale to wynika z mojego uzależnienia od pewnych leków, a nie z lęku przed samymi ludźmi. Za to jak się uda przejść przez cały sklep na luziku i jeszcze porozmawiać z kimś przy kasie... jaka wtedy jest frajda Cóż, ograniczenia powodują, że potem bardziej doceniamy chwile normalności. Przynajmniej ja tak mam
W końcu od tego mam buzię, żeby wyjaśnić ewentualne nieporozumienie. Chociaż nie jest to taka totalna swoboda
Na chwilę obecną największym wyzwaniem jest zagłębienie się w czeluście hipermarketów, skąd wydostanie się od razu jest niemożliwe (ale wynika to wyłącznie z ataków paniki, jakie mi się zdarzały, w sumie to nawet nie o sklep chodzi, a o niemożność wyjścia już, natychmiast na świeże powietrze, a nie daj Boże w przymierzalni z nieswoimi portkami na sobie ). Zdarzało mi się też odstawiać rzeczy przed kasą i wychodzić, jak było za dużo ludzi, bo bałam się, że nie wytrzymam napięcia przy kasie i moje lęki brały górę Kiedyś tak nie miałam, ale to wynika z mojego uzależnienia od pewnych leków, a nie z lęku przed samymi ludźmi. Za to jak się uda przejść przez cały sklep na luziku i jeszcze porozmawiać z kimś przy kasie... jaka wtedy jest frajda Cóż, ograniczenia powodują, że potem bardziej doceniamy chwile normalności. Przynajmniej ja tak mam
TakSobieWegetuję napisał(a):ja bardziej się boję że np. "zapikają" te bramki przeciwkradzieżowe czy jak to się nazywa, mimo że nic ze sklepu nie wynoszę to po prostu boję się, że zaczną wyć i wtedy będę w centrum zainteresowania i będę musiała się tłumaczyć :-(Dokładnie. Też mam z tym problem, aczkolwiek już nie taki, jak dawniej
W końcu od tego mam buzię, żeby wyjaśnić ewentualne nieporozumienie. Chociaż nie jest to taka totalna swoboda