18 Lis 2015, Śro 4:04, PID: 489024
Milczek napisał(a):Nienawidzę gdy zostaję z kimś sam na sam i zalega chłodna cisza. W głowie panicznie myślę "no gadaj k***, gadaj coś bo znowu wyjdziesz na debila!" a potem przychodzi ktoś inny, i osoba która ze mną siedziała normalnie zaczyna z tym kimś gadać, jakby do mnie się nie mogła odezwać... o.ONiestety czasem mam podobne sytuacje.
Nie lubię oczekiwania przed salą na przyjście prowadzącego zajęcia. Jeszcze jak mam do kogoś jakąś sprawę to nie jest tragicznie, ale gdy nie mam do kogo o co zagadać (ta pustka), to nie wiem co ze sobą zrobić.
Praca w grupach 3 i więcej osobowych nie jest dla mnie problemem, ale nie lubię pracy w parach. Jakoś mam więcej problemów z dogadaniem się z jedną niż z kilkoma osobami naraz. No i niestety przy niektórych zadaniach ląduję bez pary, bo wszyscy już się zdążyli dobrać.
Co do zapoznawania z obcymi, to często wychodzi mi to dużo lepiej niż rozmowa z osobami, które już od jakiegoś czasu znam. Niestety w drugim przypadku często kończą się tematy do rozmowy i następuje długa cisza. Dobrze pod względem społecznym zacząłem studia, gdy wszyscy byli dla mnie jeszcze obcy. Ze wszystkimi potrafiłem porozmawiać na wiele tematów, niczym się zbytnio nie przejmowałem, było nawet sporo śmiechu. Po jakimś czasie, nie wiedzieć czemu, zacząłem się stopniowo zamykać. Łatwiej mi się rozmawiało, gdy słabo ich znałem. Ponowne otwarcie na ludzi następuje, kiedy poznam kogoś bardzo dobrze.