18 Kwi 2019, Czw 0:21, PID: 789384
Za problem z otwarciem klapy silnika? Ano można, ale to tylko kolejny przejaw draństwa. Przy naszym stanie przepisów, wszystko jest jednakże możliwe. W 30 godzin można nauczyć się jeździć, można zapamiętać nawet milion pytań na egzamin teoretyczny, ale za Chiny ludowe doświadczenie nie będzie na poziomie, jaki niektórzy egzaminatorzy chcieliby zobaczyć. Dlatego ciekawym rozwiązaniem, byłoby poszerzenie znaczenia tzw. "listka", który miał według planów oznaczać świeżego kierowcę. Dzisiaj świeżak ma okres kontrolny, który przypomina pójście do kasyna. Sprawdza się, czy uda mu się je opuścić z - co najmniej - nienaruszonym portfelem. Tymczasem okres kontrolny powinien takiej osobie dawać szansę zdobycia brakującego doświadczenia. Zamiast stworzyć warunki rozwojowe dobrego kierowcy, powiększa się system penitencjarny
O tym natomiast, co dzieje się z większością posiadających uprawnienia, a którzy nagminnie łamią przepisy zdrowego rozsądku i fair play, niewiele mógłbym rzec. To wygląda tak, jak gdyby po odebraniu plastiku pewni ludzie wyrzucili z siebie wszystko to, czego się uczyli. Tak jak gdyby ktoś wyprał im mózgi. To przejeżdżanie przez zamknięte przejazdy kolejowe (coraz popularniejsze), to wyprzedzanie na zebrze, zajeżdżanie, hamowanie, chamstwo w stosunku do pieszych, którymi sami przecież byli... Mordercy pokrótce. Człowiek, który kieruje rozpędzone metalowe pudło na przechodnia, to morderca - albo gwiazda kina akcji.
Wracając do "draństw" egzaminacyjnych, mogę jeszcze ostrzec zdających w Krk, że tamtejszy ORD jawnie kpi w żywe oczy. Mają wielki hol służący do robienia pieniędzy. Kolumna okienek (z czego większość jest zazwyczaj nieczynna), sklepy, lotto, jakieś ubezpieczenia chyba... No jest to zaprojektowane, aby przechodzący przezeń jegomość stracił na wadze.
Biorą od łebka 140zł za egzamin praktyczny, na który wyznaczają termin, którego nie potrafią nawet dotrzymać. O punktualności nikt tam nie słyszał - a ludzie w poczekalniach się irytują. Po co to? No bo łebek mógł się zawczasu wyciszyć i przygotować, więc trzeba mu dać czas... Trzeba go trochę podgotować. W końcu im bardziej podgotowany, tym więcej razy będzie musiał przejść przez hol. Maszynka się kręci, kasa ciągle otwiera, zamyka...
Podgotowywanie wynika z jeszcze jednego powodu... Stale zatłoczony ośrodek, pełen żywych skarbonek, nie ma nawet porządnego placu manewrowego. Kilkanaście samochodów, z czego większość sobie stoi, a reszta współdzieli łuk i "górkę" . Ale to Krk, miasto, w którym nie ma nawet placu manewrowego dla uczniów, więc każda firma ma własne (czasem sekretne) miejsca.
Dalej mamy ichnie samochody, które jak dla mnie są zmanipulowane. Niby mają być te same, co na kursie (Hyundai...), ale różnic ciężko nie zauważyć. Jeśli na kursie pedały były czułe na nacisk, tak samochód egzaminacyjny przypomina miernik ciśnienia. Kompletnie inne uczucie . Zdający powinien mieć obuwie o miękkiej podeszwie - nie mówię, że tylko do egzaminu, ale do niego samego szczególnie.
Prawo do jazdy warto mieć, ale czy trzeba? Zależy od sytuacji i potrzeb. Jasnym jest, że nasze drogi nie potrzebują większej ilości pojazdów. Ale czy robi się cokolwiek, aby zmienić fundamentalnie sposób komunikacji? Otóż nie. Porando jeno kopiuje (czasem) czyjeś rozwiązania. Porando skazane jest na ruch rodem z Włoch czy Hiszpanii - sprzed dwóch dekad.
O tym natomiast, co dzieje się z większością posiadających uprawnienia, a którzy nagminnie łamią przepisy zdrowego rozsądku i fair play, niewiele mógłbym rzec. To wygląda tak, jak gdyby po odebraniu plastiku pewni ludzie wyrzucili z siebie wszystko to, czego się uczyli. Tak jak gdyby ktoś wyprał im mózgi. To przejeżdżanie przez zamknięte przejazdy kolejowe (coraz popularniejsze), to wyprzedzanie na zebrze, zajeżdżanie, hamowanie, chamstwo w stosunku do pieszych, którymi sami przecież byli... Mordercy pokrótce. Człowiek, który kieruje rozpędzone metalowe pudło na przechodnia, to morderca - albo gwiazda kina akcji.
Wracając do "draństw" egzaminacyjnych, mogę jeszcze ostrzec zdających w Krk, że tamtejszy ORD jawnie kpi w żywe oczy. Mają wielki hol służący do robienia pieniędzy. Kolumna okienek (z czego większość jest zazwyczaj nieczynna), sklepy, lotto, jakieś ubezpieczenia chyba... No jest to zaprojektowane, aby przechodzący przezeń jegomość stracił na wadze.
Biorą od łebka 140zł za egzamin praktyczny, na który wyznaczają termin, którego nie potrafią nawet dotrzymać. O punktualności nikt tam nie słyszał - a ludzie w poczekalniach się irytują. Po co to? No bo łebek mógł się zawczasu wyciszyć i przygotować, więc trzeba mu dać czas... Trzeba go trochę podgotować. W końcu im bardziej podgotowany, tym więcej razy będzie musiał przejść przez hol. Maszynka się kręci, kasa ciągle otwiera, zamyka...
Podgotowywanie wynika z jeszcze jednego powodu... Stale zatłoczony ośrodek, pełen żywych skarbonek, nie ma nawet porządnego placu manewrowego. Kilkanaście samochodów, z czego większość sobie stoi, a reszta współdzieli łuk i "górkę" . Ale to Krk, miasto, w którym nie ma nawet placu manewrowego dla uczniów, więc każda firma ma własne (czasem sekretne) miejsca.
Dalej mamy ichnie samochody, które jak dla mnie są zmanipulowane. Niby mają być te same, co na kursie (Hyundai...), ale różnic ciężko nie zauważyć. Jeśli na kursie pedały były czułe na nacisk, tak samochód egzaminacyjny przypomina miernik ciśnienia. Kompletnie inne uczucie . Zdający powinien mieć obuwie o miękkiej podeszwie - nie mówię, że tylko do egzaminu, ale do niego samego szczególnie.
Prawo do jazdy warto mieć, ale czy trzeba? Zależy od sytuacji i potrzeb. Jasnym jest, że nasze drogi nie potrzebują większej ilości pojazdów. Ale czy robi się cokolwiek, aby zmienić fundamentalnie sposób komunikacji? Otóż nie. Porando jeno kopiuje (czasem) czyjeś rozwiązania. Porando skazane jest na ruch rodem z Włoch czy Hiszpanii - sprzed dwóch dekad.