16 Paź 2019, Śro 21:05, PID: 807987
Dzięki wszystkim za odpowiedzi, za podtrzymanie mnie na duchu i trzymajcie kciuki za mnie jutro, mimo że to nie egzamin, ale dla mnie każda jazda jest stresująca, bo ciężko mi jest gdy siedzi obok mnie człowiek i mnie ocenia. Wiadomo, że musi wytknąć wszystkie błędy bym je eliminowała, lecz mi z kolei ciężko jest właśnie się ich pozbyć, bo gdy on mnie skrytykuje to potem popełniam kolejne... jest to ciąg błędów takich, że po prostu się utwierdzam w przekonaniu o swojej beznadziejności (och, znów to słowo piękne) i do tego, że się nie nadaje na kierowcę. Nawet jak mam zmienić bieg to się stresuje, że mi nie wyjdzie i znów instruktor powie "Powinnaś dawno umieć zmieniać biegi", "kierowca nie może mieć problemu ze zmianą biegu", lub jeszcze "nie będzie z ciebie kierowcy" co kiedys raz mi powiedział. Przed zapisaniem się na prawko gdy czasem o tym myślałam, to zawsze mówiłam swoim bliskim, że ja siebie w tym nie widzę, ja się raczej do tego nie nadaje, boje się bo jest to odpowiedzialność za innych, bym nie zrobiła nikomu krzywdy, i że chyba nigdy nie pójdę na kurs. Nagle nie wiem co mi przyszło do głowy, by wiedząc, że nie poradzę sobie, jednak na owy kurs się zapisać. Kobieca logika... Chyba jednak znamy siebie samych na tyle, by wiedzieć, czy nadajemy się do czegoś, czy lepiej nawet nie próbować. Z drugiej strony, gdybym pewnie nie spróbowała to bym żałowała, bo nigdy zanim nie spróbujemy nie dowiemy się czy jesteśmy w czymś dobrzy oraz czy podołamy zadaniu.
Cóż, podjęłam się tego, w domu na mnie liczą, bo rodzice nie mają prawka i chcieliby bym ich podwoziła do pracy, czy odbierała, woziła (bądź sama jeździła) na zakupy, itd. Chciałam zrobić prawko dla samej siebie, ale z drugiej strony boje się wstydu i upokorzenia, że powiedziałabym im, że np. rezygnuje z kursu i zareagowaliby źle, byli na mnie źli i mną rozczarowani... To wszystko jest takie trudne i to prawko nie daje mi na codzień żyć. Ta myśl o jazdach, o tym, że robię prawko już od wiosny i każdy tu czeka kiedy będę miała egzamin, a ja to przeżywam starając się pokazywać zupełnie coś innego w domu... Ukrywać to, że nie jest dobrze.
Nie wiem czy nagle coś we mnie się obudzi i będę jeździł dobrze. Co najmniej poprawnie. Gratuluję tym, którzy przez to przeszli i mają już to za sobą. Też chciałabym mieć
Cóż, podjęłam się tego, w domu na mnie liczą, bo rodzice nie mają prawka i chcieliby bym ich podwoziła do pracy, czy odbierała, woziła (bądź sama jeździła) na zakupy, itd. Chciałam zrobić prawko dla samej siebie, ale z drugiej strony boje się wstydu i upokorzenia, że powiedziałabym im, że np. rezygnuje z kursu i zareagowaliby źle, byli na mnie źli i mną rozczarowani... To wszystko jest takie trudne i to prawko nie daje mi na codzień żyć. Ta myśl o jazdach, o tym, że robię prawko już od wiosny i każdy tu czeka kiedy będę miała egzamin, a ja to przeżywam starając się pokazywać zupełnie coś innego w domu... Ukrywać to, że nie jest dobrze.
Nie wiem czy nagle coś we mnie się obudzi i będę jeździł dobrze. Co najmniej poprawnie. Gratuluję tym, którzy przez to przeszli i mają już to za sobą. Też chciałabym mieć