15 Maj 2017, Pon 23:36, PID: 701795
Mnie też nie ominęło, zaczęło się w domu (ojciec), potem było przedszkole, podwórko, szkoła, w końcu praca. Nie było to samo wyśmiewanie, ale sadystyczne zadręczanie i zastraszanie. Z domu wyniosłam łatkę ofiary i tak się mnie trzymała całe życie, bardzo skrupulatnie przyszyta w widocznym miejscu, co by każdy poszukiwacz kozła ofiarnego zauważył od razu. Odkąd pamiętam jednostki o dręczycielskich skłonnościach upatrywały mnie sobie jako cel i miały radochę z pastwienia się nade mną. Byłam przez to w głębokiej depresji i bardzo często myślałam żeby ze sobą skończyć i nie musieć już nigdy iść do szkoły. W przeciwieństwie do Twoich doświadczeń, Ewl, mnie dziewczyny nigdy nie dokuczały, co najwyżej byłam przez nie ignorowana. Nawet specjalnie tym się kierowałam wybierając liceum (typowo dziewczyński profil) i dzięki temu po zakończeniu gimnazjum mogłam odetchnąć z ulgą.
Ludzi boję się do tej pory. Szczególnie tych mocno ekstrawertycznych lub wyżej opisanych typów sadystycznych. Mam przy nich poczucie bycia karaluchem, którego w każdej chwili można bezkarnie rozdeptać. W ogóle nie potrafię się bronić.
Ludzi boję się do tej pory. Szczególnie tych mocno ekstrawertycznych lub wyżej opisanych typów sadystycznych. Mam przy nich poczucie bycia karaluchem, którego w każdej chwili można bezkarnie rozdeptać. W ogóle nie potrafię się bronić.