20 Lut 2019, Śro 7:39, PID: 783433
Jedynie z jakim 'problemem' się zmagałem, to przez lata podstawówki/gimnazjum/liceum miałem znajomego, z których przez większość tych lat siedziałem w jednej ławce, a i tak zawsze mi się oberwało od niego. Głównie słownie w formie ośmieszania przy innych, ale czasem czy to piórnik schował, czy to zeszyt zabrał. Z 'gorszych' (=bezradnych) rzeczy jakie mi się spotkały, to w wieku jakoś 10 lat jakiś młody dres dosłownie splunął mi w twarz, a ja tylko otarłem się nie przerywając kroku i szedłem dalej...
Nijak się moje problemy mają z przedstawionymi powyżej, jedynie utwierdzały mnie w przekonaniu, że jestem do niczego. Ta myśl zatruwała moje myśli (to wszystko przeze mnie, jestem za głupi, za słaby, zbyt nieżyciowy, nieatrakcyjny, nieelastyczny) i dzisiaj nic głębiej już nie dostrzegam. Jak bardzo bym chciał nakierować swoje myśli na inny punkt, to to ciągle wraca, jak bumerang. Najbardziej się obawiam, że to się nie zmieni i co najgorsze - ja się nie zmienię. Tylko to ponad moje siły się wydaje, bo nawet nie mam pomysłu jak się zmienić by to nie brzmiało górnolotnie, a było faktycznie do zrealizowania.
Nijak się moje problemy mają z przedstawionymi powyżej, jedynie utwierdzały mnie w przekonaniu, że jestem do niczego. Ta myśl zatruwała moje myśli (to wszystko przeze mnie, jestem za głupi, za słaby, zbyt nieżyciowy, nieatrakcyjny, nieelastyczny) i dzisiaj nic głębiej już nie dostrzegam. Jak bardzo bym chciał nakierować swoje myśli na inny punkt, to to ciągle wraca, jak bumerang. Najbardziej się obawiam, że to się nie zmieni i co najgorsze - ja się nie zmienię. Tylko to ponad moje siły się wydaje, bo nawet nie mam pomysłu jak się zmienić by to nie brzmiało górnolotnie, a było faktycznie do zrealizowania.