20 Paź 2016, Czw 21:49, PID: 587241
to ktoś z rodziny?
relacja to są dwie osoby. jedna niczego nie uzdrowi, jeśli druga nie chce lub nie ma takiego pomysłu. możesz dać tyle wsparcia ile teraz możesz. nastawić się na potrzeby tej drugiej osoby, której życie jest zagrożone i która przechodzi ciężkie chwile zdrowotnie.
tak naprawdę, moim zdaniem, możesz zadbać o siebie najlepiej jak się da. czyli być wsparciem, w poczuciu, że starasz się ułatwić drugiej osobie ten czas.
ale może Ci się nie udać, bo ta osoba może np. nie chcieć, żeby jej ułatwiać czas i może nie chcieć naprawiać relacji. może woleć się pokłócić i wyładować na Tobie, zamiast się godzić. i z tym już nic nie zrobisz, nie masz na to wpływu, to decyzja tej drugiej strony.
powodzenia, nie bierz tego na siebie. samo to, że zastanawiasz się, co zrobić, żeby było dobrze - to już jest dobrze, widać, ze Ci zależy. być może w ogóle tylko tyle możesz na ten moment zrobić.
jak mój tata umarł, to nie byłam z nim w zbyt dobrej relacji, tak to przynajmniej odbierałam, że byłam zawsze niewystarczająca, powinnam zrobić coś więcej, o coś zadbać, o co nie zadbałam i wszystko złe było moją wina. no i mam z tego powodu poczucie winy, wyrzuty sumienia i w ogóle... choć wiem, że to bez sensu.
nie masz na sobie odpowiedzialności za tę relację. nie musisz nic naprawiać, ani uzdrawiać. po prostu.
relacja to są dwie osoby. jedna niczego nie uzdrowi, jeśli druga nie chce lub nie ma takiego pomysłu. możesz dać tyle wsparcia ile teraz możesz. nastawić się na potrzeby tej drugiej osoby, której życie jest zagrożone i która przechodzi ciężkie chwile zdrowotnie.
tak naprawdę, moim zdaniem, możesz zadbać o siebie najlepiej jak się da. czyli być wsparciem, w poczuciu, że starasz się ułatwić drugiej osobie ten czas.
ale może Ci się nie udać, bo ta osoba może np. nie chcieć, żeby jej ułatwiać czas i może nie chcieć naprawiać relacji. może woleć się pokłócić i wyładować na Tobie, zamiast się godzić. i z tym już nic nie zrobisz, nie masz na to wpływu, to decyzja tej drugiej strony.
powodzenia, nie bierz tego na siebie. samo to, że zastanawiasz się, co zrobić, żeby było dobrze - to już jest dobrze, widać, ze Ci zależy. być może w ogóle tylko tyle możesz na ten moment zrobić.
jak mój tata umarł, to nie byłam z nim w zbyt dobrej relacji, tak to przynajmniej odbierałam, że byłam zawsze niewystarczająca, powinnam zrobić coś więcej, o coś zadbać, o co nie zadbałam i wszystko złe było moją wina. no i mam z tego powodu poczucie winy, wyrzuty sumienia i w ogóle... choć wiem, że to bez sensu.
nie masz na sobie odpowiedzialności za tę relację. nie musisz nic naprawiać, ani uzdrawiać. po prostu.