19 Kwi 2010, Pon 22:23, PID: 202264
Z telefonem miałem niezłe jazdy kiedyś. Telefon do lekarza, banku, kuriera itp. to była operacja na kilkadziesiąt minut, często zakończona fiaskiem. Chodzenie w kółko, już-prawie-dzwonienie, układanie sobie rozmowy w głowie...
Z odbieraniem miałem mniejszy problem. Czy raczej nieodbieraniem.
Z czasem jakoś mi przeszło. Ale co z tego, jeśli teraz przez telefon rozmawiam prawie wyłącznie służbowo. No czasami sobie jeszcze pogawędzę z obsługą banku albo z rejestracją w przychodni
Taka mi jeszcze nostalgiczna myśl przyszła do głowy - jak byłem mały, to z kolegami dzwoniliśmy pod przypadkowe numery i jakieś głupie żarty sobie robiliśmy. Zero stresu, czysta radość. Ja chcę znowu mieć 10 lat.
Z odbieraniem miałem mniejszy problem. Czy raczej nieodbieraniem.
Z czasem jakoś mi przeszło. Ale co z tego, jeśli teraz przez telefon rozmawiam prawie wyłącznie służbowo. No czasami sobie jeszcze pogawędzę z obsługą banku albo z rejestracją w przychodni
Taka mi jeszcze nostalgiczna myśl przyszła do głowy - jak byłem mały, to z kolegami dzwoniliśmy pod przypadkowe numery i jakieś głupie żarty sobie robiliśmy. Zero stresu, czysta radość. Ja chcę znowu mieć 10 lat.