06 Cze 2017, Wto 15:27, PID: 704093
(24 Maj 2017, Śro 13:33)ma rgines123 napisał(a): No większość problemów bierze się właśnie z relacji rodzinnych, geny są na drugim miejscu - choć może to one mają też pośredni wpływ na późniejsze "wychowywanie".
A najlepsze były życzenia na święta grudniowe od brata -> mam nadzieję że się zmienisz i będziesz innym człowiekiem za rok.
Oni nawet nie są świadomi tego co mówią.
A jak im czasami przypominałem co do mnie mówili, to prześmiewczo: a masz dowód, no powiedz kiedy to powiedziałem/łam. Oni myślą że są jacyś święci - nie chodzę do kościoła w przeciwieństwie do nich, z resztą już nie raz w rozmowie wyciągnąłem z ich podświadomości dlaczego "wierzą" w boga, dlaczego chodzą do kościoła - i wszystko było jasne, dla znajomych - żeby widzieli że pożądna rodzina, dla dzieci - bo sami nie potrafią wychować, to przynajmniej w kościele dzieci posłuchają jakichś dyrdymałów.
Jestem dziewczyną ale mam podobne problemy do Ciebie...ja wiem na 100% ze fobii nabawilam sie w domu rodzinnym od malego, ciagla krytyka, wytykanie ,,moich bledow'' przez rodzicow przy stole pelnym gosci i tak non stop...zawsze im cos sie cos nie podobalo, a ja czulam sie wtedy zawstydzona i upokozona...w koncu zaczelam unikac takich spotkan, no i teraz w zyciu tez ciagle stosuje takie uniki...masakra. I teraz jak odbudowac to poczucie wlasnej wartosci itp..