10 Sty 2018, Śro 1:39, PID: 724759
W marketach są większe wymagania, trzeba wyrabiać normę, a klienci częściej mają pretensje i składają reklamacje czy skargi. W moim osiedlowym sklepiku nigdy (no dobra, poza jedną babą) nie trafiłam na niemiłego klienta i miałam jakąś władzę (mogłam na przykład w każdej chwili przekręcić kluczyk i sobie pójść na pół godziny, wywieszając kartkę), więc nie mogliby nawet na mnie naskarżyć. Większość była bardzo miła i wyrozumiała, a ja i tak zachowywałam się jak przerażona mysz.