29 Sty 2012, Nie 21:40, PID: 290671
soulja napisał(a):Przeglądam oferty i ciężko coś znaleźć dla mnie.
W sumie fajna byłaby praca jako kierowca dostawca.
...
W tamtym roku, na początku lata, przed moim zniknięciem z forum załapałem się do pracy kierowcy - konwojenta (czyli w nowszej wersji kierowca - dostawca). Jeżdżę ciężarówką ze spożywką. Nigdy nie chciałem pracować w dystrybucji, domyślałem się z czym to się wiąże, ale tak wyszło.
Ogółem praca nie wydaje się zła. Zabiera człowiek towar z magazynu (na ciężarówkę biorę całe palety przygotowane przez magazynierów, na dostawczych układa się luzem), sam ustalam sobie kolejność punktów i jadę. Problem w tym, że czasy się zmieniły i hurtownie w pogoni za klientem wprowadziły nowe zasady. Kierowca to biały murzyn, który spełnia każdą zachciankę kierowniczki sklepu / pani odbierającej towar. Nie mogę zjechać jej paletą na magazyn. Trzeba ręcznie rozkładać towar w 95% punktów. I często wywozić prosto na półki w sklepie. Nie raz dostałem 'z+ę', że nie ustawiam etykietą do klienta Poza tym magazyny w większości punktów są po prostu holami lub schowkami na mopy - nie ma w nich kompletnie miejsca, przejść się nie da, często trzeba przerzucać towar innych by zrobić miejsce na swój.
I tak oto, z 9 godzin pracy, niecałe 2 godziny jeżdżę, a resztę poświęcam na noszenie i wysłuchiwanie pretensji. Pomijam już fakt nieudolności osób decydujących o trasach, wysyłają ciężarówki w centra miast (ograniczenie 2,5t / 3,5t w ogóle nie istnieje dla mnie teraz) i zbierają plon - zdarzają się zerwane rynny i pokrzywione dachy, zerwane reklamy kantem paki... Nie mówiąc o porysowanych autach osobowych, nieudolnie zaparkowanych na miejscach dla dostawców (przestroga - nigdy, przenigdy nie stawajcie blokując dojazd do sklepu dla dostawców, z myślą 'jakoś się zmieści mimo wystającego tyłu mojego samochodu'). Często wjeżdża się na milimetry, tak są usytuowane wejścia dla dostaw. Poza tym nie zawsze inni dostawcy ułatwiają życie, często blokują dojazd, rzucają się w walce o wolne miejsce pod sklepem - choć chamówa to wyjątki. Raczej trzeba sobie pomagać w tej niedoli, i miłych ludzi wśród innych kierowców nie brakuje.
Co do warunków pracy - u mnie szef pogania telefonicznie co chwile, co masakrycznie denerwuje. Jeździ się głównie w pojedynkę, okazjonalnie we dwóch. Współpracowników mam patologicznych, ogółem system w firmie jest patologiczny, pensja ponizej typowej dla zawodu - to na długi wywód priv.
Ale są normalne firmy i te bym polecał, gdzie dostajesz jedną trasę (pełny samochód) i jedną pensję - a w jakim czasie to rozwieziesz, to już od Ciebie zależy, a za drugą trasę płacą nadgodziny zazwyczaj. Opcjonalnie te, które mają tylko dwuosobowe załogi - znacznie łatwiej ogarnąć roznoszenie towaru. Choć jazda w pojedynkę z własnymi myślami i własnymi drogami jest przyjemniejsza.
Z kierowcy długodystansowego stałem się niewolnikiem. Szukam innej pracy, głównie jazdy, ale z ofertami jest coraz gorzej. Kierowca - dostawca - opłaca się tylko w dobrych firmach, bo tam tą niedolę wynagradza pensja - chłopaki jeżdżący z napojami w sezonie wyciągają po 2,500 na rękę (lecz wtedy to praca od świtu do zmierzchu), poza sezonem ok 1,600 - 1,800. Dostawcy z piekarni, masarni - podobnie jak tamci poza sezonem.