24 Lip 2007, Wto 9:44, PID: 892
moja historia z pracą nie jest długa...
Będąc na studiach usilnie poszukiwałam jakiegoś zajęcia, ale tak to robiłam, że kończąc studia nie miałam co wpisać do swojego CV i teraz wiem, że to był po prostu strach, strach przed nową sytuacją, a przede wszystkim strach przed kontaktami z obcymi ludźmi.
No, ale studia się skończyły, czas na dorosłe życie na własne konto i ze swojego konta Słuchajcie, w zeszłym roku działy się cuda w moim życiu, naprawdę ja to tak nazywam. Bo ja, osoba nieśmiała, zawsze stojąca gdzieś na uboczu, nawet niezbyt usilnie poszukująca pracy, otrzymałam pracę można nawet powiedzieć, że dwie-które i tak szły na konto jednego etatu.
Wchodząc do budynku, w którym miała się odbyć rozmowa, ujrzałam kolejeczkę oczekujących, około 10 osób. Ja byłam ostatnia. Po rozmowach z poprzedniczkami załamywałam się coraz bardziej, takie doświadczone, każda pewnie dokoloryzowała swoje opowiadanie o sobie, żeby pokazać, że młoda, nowa niewiele znaczy... Wychodząc z rozmowy, byłam na siebie zła (ja tak zawsze mam: trzeba było to powiedzieć zamiast tego; po co ja to powiedziałam itp.), na wszelkie możliwie sposoby analizowałam swoje wystąpienie no i odnajdywałam tam mnóstwo niedociągnięć... Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy to do mnie zadzwoniono i kazano przyjść dnia nastepnego ze wszystkimi dokumentami!!! Co lepsze, drugą posadę otrzymałam z marszu (dowiedziałam się o wolnym miejscu przez zupełny przypadek, wchodząc nie do tych drzwi, do których planowałam. Nawiązała się sympatyczna rozmowa z bardzo sympatyczną panią, która zdradziła mi w sekrecie, że gdzieś tam jest to wolne miejsce),czym prędzej udałam się na miejsce, w którym czekano na pracownika, weszłam do gabinetu dyrektora- a wyszłam już jako pracownik owej placówki.
NO i rozpoczęłam pracę. Ja, która zawsze bałam się kontaktów ludźmi, byłam straszną dzikuską, musiałam zmierzyć się z nowym wyzwaniem. W mojej pracy niemożliwością jest odizolować się od ludzi, mam do czynienie nie tylko z osobami dorosłymi, ale przede wszystkim z dziećmi. I wcale ze mną nie jest tak źle Przeszłam wielką przemianę, muszę dawać z siebie jak najwięcej, codziennie być pogodną, nie ma czasu na myślenie o nieśmiałości ani o strachu.
Lubię swoją pracę, to tak na koniec Bo dzięki niej wiele się w moim życiu zmieniło, dzieki niej w pewnej mierze pozbyłam się mojej chorobliwej nieśmiałości (co nie znaczy, że nieśmiała nie jestem...).
to na razie tyle, przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi.
Będąc na studiach usilnie poszukiwałam jakiegoś zajęcia, ale tak to robiłam, że kończąc studia nie miałam co wpisać do swojego CV i teraz wiem, że to był po prostu strach, strach przed nową sytuacją, a przede wszystkim strach przed kontaktami z obcymi ludźmi.
No, ale studia się skończyły, czas na dorosłe życie na własne konto i ze swojego konta Słuchajcie, w zeszłym roku działy się cuda w moim życiu, naprawdę ja to tak nazywam. Bo ja, osoba nieśmiała, zawsze stojąca gdzieś na uboczu, nawet niezbyt usilnie poszukująca pracy, otrzymałam pracę można nawet powiedzieć, że dwie-które i tak szły na konto jednego etatu.
Wchodząc do budynku, w którym miała się odbyć rozmowa, ujrzałam kolejeczkę oczekujących, około 10 osób. Ja byłam ostatnia. Po rozmowach z poprzedniczkami załamywałam się coraz bardziej, takie doświadczone, każda pewnie dokoloryzowała swoje opowiadanie o sobie, żeby pokazać, że młoda, nowa niewiele znaczy... Wychodząc z rozmowy, byłam na siebie zła (ja tak zawsze mam: trzeba było to powiedzieć zamiast tego; po co ja to powiedziałam itp.), na wszelkie możliwie sposoby analizowałam swoje wystąpienie no i odnajdywałam tam mnóstwo niedociągnięć... Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy to do mnie zadzwoniono i kazano przyjść dnia nastepnego ze wszystkimi dokumentami!!! Co lepsze, drugą posadę otrzymałam z marszu (dowiedziałam się o wolnym miejscu przez zupełny przypadek, wchodząc nie do tych drzwi, do których planowałam. Nawiązała się sympatyczna rozmowa z bardzo sympatyczną panią, która zdradziła mi w sekrecie, że gdzieś tam jest to wolne miejsce),czym prędzej udałam się na miejsce, w którym czekano na pracownika, weszłam do gabinetu dyrektora- a wyszłam już jako pracownik owej placówki.
NO i rozpoczęłam pracę. Ja, która zawsze bałam się kontaktów ludźmi, byłam straszną dzikuską, musiałam zmierzyć się z nowym wyzwaniem. W mojej pracy niemożliwością jest odizolować się od ludzi, mam do czynienie nie tylko z osobami dorosłymi, ale przede wszystkim z dziećmi. I wcale ze mną nie jest tak źle Przeszłam wielką przemianę, muszę dawać z siebie jak najwięcej, codziennie być pogodną, nie ma czasu na myślenie o nieśmiałości ani o strachu.
Lubię swoją pracę, to tak na koniec Bo dzięki niej wiele się w moim życiu zmieniło, dzieki niej w pewnej mierze pozbyłam się mojej chorobliwej nieśmiałości (co nie znaczy, że nieśmiała nie jestem...).
to na razie tyle, przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi.