14 Maj 2010, Pią 13:34, PID: 205587
No kolęda, to już jest klasyka sama w sobie. Nienawidzę tego. Wspólna modlitwa i te sprawy, to jeszcze pół biedy, ale ta wymuszona, konieczna, krótka rozmowa z księdzem jest już ponad moje siły. Matko, żeby jeszcze było o czym rozmawiać. Ja wiem, że on ma mnie daleko gdzieś i to, co mu powiem, a on wie, że ja to wiem Z opresji zawsze jakoś ratuje mnie matka, która narzuca temat pracy itp., a ja tylko robię za statystę. W tym roku, chwała Bogu, już jest po ptokach, ale w przyszłym znów mnie to czeka...