02 Sty 2012, Pon 15:33, PID: 286794
Nova, ale chodzi Ci o niewygodne pytania, tak?
No to nic w tym złego, że tego nie lubisz. Też nie lubię, wystarczy poczytać fora jak nielękliwe osoby reagują na pytania o pracę, gdy jej nie mają. Nikt nie lubi prezentować porażek. Przy księdzu dodatkowo nie wypada się nie zgadzać z wizją Kościoła, no a czasem nasze poglądy nie są z tym zgodne. Od razu jest się na przegranej pozycji, bo przecież przyjmuje się księdza, odburknąć niby można, ale co to da i czy jest to ok.
Mogłoby się odejść od pytań, ale trudno zarzucać księdzu, że pyta o coś, co wiąże się z Kościołem czy jakąś tam postawą godną katolika
Ja wychodzę z domu, najbardziej mnie denerwowało mówienie "Ojcze nasz" i jeszcze trzymanie się za ręce z rodzicami, obrzydzało mnie to wewnętrznie. Ale mi na tym nie zależy.
Zawsze lepiej się odważyć i nawet czuć, że źle się coś zrobiło w trakcie, niż zupełnie zrezygnować, mieć wyrzuty sumienia i poczucie porażki.
No to nic w tym złego, że tego nie lubisz. Też nie lubię, wystarczy poczytać fora jak nielękliwe osoby reagują na pytania o pracę, gdy jej nie mają. Nikt nie lubi prezentować porażek. Przy księdzu dodatkowo nie wypada się nie zgadzać z wizją Kościoła, no a czasem nasze poglądy nie są z tym zgodne. Od razu jest się na przegranej pozycji, bo przecież przyjmuje się księdza, odburknąć niby można, ale co to da i czy jest to ok.
Mogłoby się odejść od pytań, ale trudno zarzucać księdzu, że pyta o coś, co wiąże się z Kościołem czy jakąś tam postawą godną katolika
Ja wychodzę z domu, najbardziej mnie denerwowało mówienie "Ojcze nasz" i jeszcze trzymanie się za ręce z rodzicami, obrzydzało mnie to wewnętrznie. Ale mi na tym nie zależy.
Zawsze lepiej się odważyć i nawet czuć, że źle się coś zrobiło w trakcie, niż zupełnie zrezygnować, mieć wyrzuty sumienia i poczucie porażki.