25 Lut 2009, Śro 22:24, PID: 127464
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lut 2009, Śro 23:02 przez LaFayette.)
Ok wysmarowałem przed chwilą post, który miał polemizować z Twoim ale go nie wkleiłem. Nie chcę nikogo zniechęcać. Bardzo duże znaczenie ma autosugestia, jeżeli ktoś bardzo wierzy w terapię i terapia trafii w jego fobię to może z tego wyjść przy pomocy terapii kognitywno behawioralnej, hipnoterapii, terapii grupowej itp. Ale nie ma złotego środka, to wszystko są bardzo indywidualne sprawy.
Gorzej jak ktoś ma taką dysfunkcję, że jego organizm po prostu nie wytwarza odpowiedniej ilości neuroprzekaźników. Wtedy musi brać tak zwane antydepresanty do końca życia bo jego problem tkwi w ciele a nie w przemyśleniach i może sobie chodzić na wszystkie terapie świata, które mu nic nie dadzą. Musi brać leki tak jak ktoś kto ma nadciśnienie.
Co do tego że głowa oszukuje i wysyła sygnały o zagrożeniu itp. - to są slogany. Ja się podzieliłem uwagą o swoich doświadczeniach z CB i chodziło mi o to, że w trakcie terapii byłem pełen zapału. Zaznaczałem na skalach, że coraz lepiej oceniam swój stan i swoje życie ale jak spojrzałem na to z dystasu to doszedłem do wniosku, że g... się zmieniło, nie poznałem nikogo, nie poszerzyłem grona znajomych etc.. Na tym polegało moje rozumienie oszukiwania się więc sorry ale to twoje porównanie z sygnałami z głowy jst trochę nie na miejscu.
P.S.
Kolejny długi i porywający post na temat mojej fobii - mojego życia. To ostatnio jedyne zajęcie jakie mi dobrze wychodzi - myślenie nad tym co mi jest i jak sobie z tym poradzić.
Gorzej jak ktoś ma taką dysfunkcję, że jego organizm po prostu nie wytwarza odpowiedniej ilości neuroprzekaźników. Wtedy musi brać tak zwane antydepresanty do końca życia bo jego problem tkwi w ciele a nie w przemyśleniach i może sobie chodzić na wszystkie terapie świata, które mu nic nie dadzą. Musi brać leki tak jak ktoś kto ma nadciśnienie.
Co do tego że głowa oszukuje i wysyła sygnały o zagrożeniu itp. - to są slogany. Ja się podzieliłem uwagą o swoich doświadczeniach z CB i chodziło mi o to, że w trakcie terapii byłem pełen zapału. Zaznaczałem na skalach, że coraz lepiej oceniam swój stan i swoje życie ale jak spojrzałem na to z dystasu to doszedłem do wniosku, że g... się zmieniło, nie poznałem nikogo, nie poszerzyłem grona znajomych etc.. Na tym polegało moje rozumienie oszukiwania się więc sorry ale to twoje porównanie z sygnałami z głowy jst trochę nie na miejscu.
P.S.
Kolejny długi i porywający post na temat mojej fobii - mojego życia. To ostatnio jedyne zajęcie jakie mi dobrze wychodzi - myślenie nad tym co mi jest i jak sobie z tym poradzić.