13 Lut 2011, Nie 2:55, PID: 239049
Sosen napisał(a):Bo tutaj nie chodzi o samo analizowanie. Sama analiza to intelektualizacja, która też jest mechanizmem obronnym. Przede wszystkim musisz poczuć, i zrozumieć kiedy i gdzie nie postąpiłeś tak, jak chciałeś, gdzie ktoś zrobił coś czego nie chciałeś, głównie rodzice. Gdzie nie rozpoznali twoich potrzeb, a ty nie wyraziłeś sprzeciwu, bo sam ich nie znałeś. Dziecko uczy się swoich potrzeb, gdy ktoś je zauważy, a jeśli rodzice nie potrafią, albo wręcz Cię za nie ganią, to jest to niemożliwe. W terapii odkrywasz momenty, w których twoje potrzeby nie zostały zaspokojone, emocje wyparte itd. Dzięki temu możesz coraz lepiej odkrywać czego tak np. potrzebowałeś, wyrazić żal z powodu nie zaspokojonych potrzeb, gniew, smutek. To naturalnie zostawia twoją przeszłość za tobą.
Bardzo gruntownie przerabiałem relacje z rodzicami w czasie obecnej terapii, zwłaszcza okres do 5 roku życia. Poświęciliśmy na to ze 2 mies., nie całyczas, ale wracaliśmy do tego tematu często. Odświeżyłem sporo wspomnień i uczuć, które się z tym wiązały, natomiast nie osignąłem tego czego oczekiwalem, tzn nie spowodowało to oczyszczenia relacji ani uwolnienia od czegokolwiek, zamiast tego zostałem z poczuciem żalu i złości w stosunku do matki. Terapeutka nie zachęcała mnie do tego, raczej była to moja inicjatywa. Więc jestem teraz spectycznie nastawiony do "grzebania w przeszłości". To bardzo łądnie brzmi kiedy się mówi o uwolnieniu od problemó z dzieciństwa, ale to raczej tak nie działa, w każdym razie u mnie nie. Tamte problemy to tak na prawde obecne, tylko że w innej skali i w relacji z innymi ludzmi, wiec najlepiej zając się sytuacją tu i teraz, bo na przeszlość nie mamy już żadnego wpływu, a z teraźniejszością mamy przecież żywy kontakt.
Sosen napisał(a):W BP budujesz coś na nowo, nie znając siebie. Np. widzisz pozytywnie świat, który nie koniecznie jest pozytywny. W tym co proponuje Miller widzisz wszystko takie, jakie jest naprawdę, potrafisz rozpoznawać i uznawać swoje emocje jako prawdziwą informację o świecie.
Tego nie byłbym taki pewien. Zawsze patrzymy na świat przez filtr, zwłaszcza jako dzieci. Dlatego powrót do wspomnień nie da nam prawdziwego obrazu dziecistwa,a raczej mocno zniekształcony przez tamto postrzeganie świata, z tendencją do wyolbrzymiania niektórych faktów. Stąd już łatwo się nakręcić przeciwko naszym rodzicom, jako rzekomym oprawcom. Prawda jest taka, że każdy człowiek popełnia błędy, nasi rodzice je popełniali i my również mamy do nich prawo.
Sosen napisał(a):A żeby to się zadziało, potrzebujesz terapeuty, tzw. "wspierającego świadka", który Cię słucha i pomaga docierać do twoich wyparć, zranień i odkrywać przed Tobą Ciebie prawdziwego, z Twoimi prawdziwymi reakcjami jako dziecko.
Bunt ciała jest bardzo ciekawy.
Wypisz wymaluj moja poprzednia terapeutka. Byla bardzo dobrą słuchaczka, zachęcałą do otwartego mowienia o problemach, ale nie probowałą mnie uczyćw jaki sposob radzić sobie z nimi. Męczyłem się tam 3,5 roku... bardzo żałuje że straciłem tyle z życia. Gdybym wtedy trafił na kogoś innego być może wszsytko potoczyło by się inaczej
Sosen napisał(a):ps. a jeśli chodzi o Richardsa, to on np. mówi, że analiza też mu nic nie dała. Z tym właśnie, że samo zrozumienie przyczyn nie daje nic. Bo z tym wiążą się emocje, które musisz przy kimś wyrazić. Przy kimś, kto na te emocje w Tobie się godzi. Dlatego tak bardzo ważne jest, żeby terapeuta miał przepracowane dzieciństwo i widział je prawdziwie.
A znasz kogoś komu pomogła taka terapia?