28 Sie 2012, Wto 0:15, PID: 314014
@Atumn
A ja mam właśnie odwrotnie. Dopiero po ok. 2 tyg. jestem zadowolona, czy może raczej przyzwyczajona do nowego ostrzyżenia :-)
A wracając do tematu to mnie fryzjer już nie stresuje, bo od 7 lat chodzę do tej samej fryzjerki, która już dawno temu się zorientowała, że nie jestem najbardziej wylewną osobą. Na szczęście zwykle w salonie są inne pracownice albo klientki, zawsze ktoś gada, więc nie ma krępującej ciszy. Jedyne czego nie lubię to mycia włosów, bo jak leżę na fotelu to nie wiem co mam zrobić z rękami :-P
A ja mam właśnie odwrotnie. Dopiero po ok. 2 tyg. jestem zadowolona, czy może raczej przyzwyczajona do nowego ostrzyżenia :-)
A wracając do tematu to mnie fryzjer już nie stresuje, bo od 7 lat chodzę do tej samej fryzjerki, która już dawno temu się zorientowała, że nie jestem najbardziej wylewną osobą. Na szczęście zwykle w salonie są inne pracownice albo klientki, zawsze ktoś gada, więc nie ma krępującej ciszy. Jedyne czego nie lubię to mycia włosów, bo jak leżę na fotelu to nie wiem co mam zrobić z rękami :-P