06 Cze 2012, Śro 22:20, PID: 303934
to może ja się wypowiem. Ogólnie nie wychodziłam z domu przez bardzo długi czas i dla tej dalszej rodziny starałam się nie istnieć. Nadszedł czas ślubu i wesela (już nieistotne czyjego), gdy ta część rodziny przybyła by wręczyć zaproszenie, ja zamknęłam się w łazience (jak głupio by to nie brzmiało), na wesele jednak "nie wypadało" nie pójść (jak i nie wypadało udawać, że się nie istnieje). Oczywiście wszystko skończyło się tak, że bardzo się upiłam i było mi później tylko wstyd (nadal jest, kompletna żenada), tym bardziej, że wesele to zostało urządzone w bardzo "wykwintnym" stylu, a ja słaniałam się krzywo z kąta w kąt. Nigdy więcej.