14 Sie 2016, Nie 16:58, PID: 566405
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Sie 2016, Nie 17:01 przez jarek33.)
Z weselem prosta sprawa. Jak wszyscy idą tańczyć to też wstaję od stołu tylko, że wychodzę na zewnątrz domu weselnego, gdzieś do ogrodu. Czasem spotykam takie osoby jak ja, czasem mocno spitych, a czasem łażę po ogrodzie sam. Dzięki temu zanim ktokolwiek się połapie, że nie tańczę, dochodzi do północy
Osobą towarzyszącą się nie przejmuję - bo jej nie mam. Nie jest to też dziwnego, uszczypliwych komentarzy nie ma (poza standardowymi "kiedy się ożenisz"), na każdym średnim i większym weselu jest co najmniej 5-10 osób bez pary (w wieku do powiedzmy 40-stki)
Osobą towarzyszącą się nie przejmuję - bo jej nie mam. Nie jest to też dziwnego, uszczypliwych komentarzy nie ma (poza standardowymi "kiedy się ożenisz"), na każdym średnim i większym weselu jest co najmniej 5-10 osób bez pary (w wieku do powiedzmy 40-stki)