08 Maj 2009, Pią 20:36, PID: 147093
Hektor napisał(a):Tu chyba zaszło nieporozumienie. To było pytanie retoryczne, nie uwierzę w to, że żyjesz bez emocji choćby dlatego, że lęk społeczny, który odczuwasz jest emocją. Ty natomiast mówisz o zobojętnieniu.No może, ja tymi pojęciami operuje w sposób amatorski, jak to tam jest w istocie nie wiem, bo mam za małą wiedze / nie jestem specjalista. To może jest przesada mówić na siebie "maszyna" bo przecież coś tam we mnie jest, w środku czasem mi wręcz wszystko szaleje. W ogóle różnie bywa, raz nie czuje nic a innym razem czuje aż "za dużo". Tylko chodzi o to, że to jest tak mało ludzkie, taki brak reakcji na wszystko, nie okazywanie jakichkolwiek emocji na zewnątrz... bo przecież wszystko kręci się wokół tego co widać, tego co na zewnatrz, mało kogo obchodzi co tam człowiek ma w środku
Hektor napisał(a):Jeżeli dodamy do tego fakt, że przez całe życie z tymi obciążeniami idziemy sami, to nic dziwnego, że na cierpienie innych jesteśmy obojętni. W końcu nasza skala porównawcza, tkwiąca w podświadomości cały czas alarmuje nas, że i tak to MY mamy najbardziej przekichane i że tym należy się zająć w pierwszej kolejności.I to prawda co mówisz, że jesteśmy skoncentrowani na własnym "ja", bo jak sie zastanawiam to tę nawałnicę wszelakich uczuć odczuwam w kontekście własnej osoby albo osób mi podobnych, z którymi mniej lub bardziej się identyfikuję, a obojętność jest właśnie w stosunku do tych jakby spoza tego kręgu, tych powiedzmy "duchowo obcych".
Hektor napisał(a):Zawsze dziwiło mnie to, dlaczego boje się iść do sklepu, a nie boje się gdy prawie zaliczę czołówkę z innym samochodem.coś w tym jest