26 Gru 2009, Sob 19:35, PID: 190715
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Gru 2009, Sob 19:38 przez missing.)
ja dopiero niedawno zauważyłam że właściwie często nic nie czuję... Chociaż wcześniej pamiętam że było inaczej. A właściwie czuję, ale jakoś tak płytko. Wydaje mi się że dlatego nie mogę nawiązać bliższych kontaktów z ludźmi.
Niby mnie lubią, ale z mojej strony jakieś wszystko płytkie. Nawet na pogrzebie własnej babci nic nie czułam.
dotarło do mnie że coś jest nie tak w momencie kiedy byłam świadkiem koszmarnego wypadku i właściwie nie czułam nic, poza zdziwieniem że coś takiego w ogóle mogło się zdarzyć.
wtedy zauważyłam że właściwie już dłuższy czas tak jest - nikomu nie współczuję, nie przywiązuję się do ludzi, nie potrafię się specjalnie cieszyć, bawić. Nawet będąc z człowiekiem którego kochałam, czasem czułam się zupełnie obojętna.
Nie wiem, może to od leków które kilka lat temu brałam 3 lata bez przerwy, ale to była mała dawka Asentry więc wątpię że to od tego.
Może to przez ciągły strach i poczucie zagrożenia coś się we mnie wypaliło.
Zamiast tego ciągle jestem rozdrażniona i coraz bardziej agresywna.
Niby mnie lubią, ale z mojej strony jakieś wszystko płytkie. Nawet na pogrzebie własnej babci nic nie czułam.
dotarło do mnie że coś jest nie tak w momencie kiedy byłam świadkiem koszmarnego wypadku i właściwie nie czułam nic, poza zdziwieniem że coś takiego w ogóle mogło się zdarzyć.
wtedy zauważyłam że właściwie już dłuższy czas tak jest - nikomu nie współczuję, nie przywiązuję się do ludzi, nie potrafię się specjalnie cieszyć, bawić. Nawet będąc z człowiekiem którego kochałam, czasem czułam się zupełnie obojętna.
Nie wiem, może to od leków które kilka lat temu brałam 3 lata bez przerwy, ale to była mała dawka Asentry więc wątpię że to od tego.
Może to przez ciągły strach i poczucie zagrożenia coś się we mnie wypaliło.
Zamiast tego ciągle jestem rozdrażniona i coraz bardziej agresywna.