25 Lut 2018, Nie 9:51, PID: 732786
Na ogół na koncerty chadzam sama i tuż przed rozpoczęciem, kiedy sala jest już pełna, zaczynam sobie zwykle wkręcać, że jeśli ktoś na mnie patrzy, to z pewnością w myślach mnie ocenia i zastanawia się, jak można być takim przegrywem. Wystarczy jednak, że pojawi się dyrygent i o wszystkim zapominam. Poza dyskomfortem na początku, potem nic już nie psuje mi zabawy.
Sama byłam też w kilku muzeach i na paru wystawach sztuki. Trochę przeszkadzał mi brak możliwości wymienienia z kimś wrażeń.
Nie tak dawno przydarzyło mi się też być na koncercie z koleżankami z uczelni I bawiłam się równie dobrze, jak podczas samotnych wypraw, tyle że w końcu poczułam się "normalna".
Za jakiś czas wybieram się też (znowu sama) na balet. Do teatru też bym chętnie poszła.
Sama byłam też w kilku muzeach i na paru wystawach sztuki. Trochę przeszkadzał mi brak możliwości wymienienia z kimś wrażeń.
Nie tak dawno przydarzyło mi się też być na koncercie z koleżankami z uczelni I bawiłam się równie dobrze, jak podczas samotnych wypraw, tyle że w końcu poczułam się "normalna".
Za jakiś czas wybieram się też (znowu sama) na balet. Do teatru też bym chętnie poszła.