06 Kwi 2018, Pią 21:52, PID: 740363
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Kwi 2018, Pią 21:54 przez Acj.)
Kiedyś miałem paczkę znajomych, w czasach gimnazjum, liceum. Zawsze się czułem jak piąte koło u wozu, bo i wkład w dyskusję mój był skromny. Niestety na sporcie się nie znałem i nie znam po dziś dzień, a to był najczęstszy temat dyskusji. A jak źle początek poszedł, to później prawie nic głosu nie zabierałem. Ciągły alkohol w plenerze też nieco męczył mnie już. W końcu przestałem się z nimi spotykać, jak poszliśmy na studia, każdy na inny kierunek. Trochę bardzo teraz tego żałuję, ale czasu się już nie cofnie. A oni nadal się spotykają cyklicznie po dziś dzień (już po studiach).
Na pewno nie szukaj winy w innych, bo się można negatywnie bardzo nakręcić. "Sami w końcu powinni coś zaproponować" daleko nie zaprowadzi.
Niestety, jak kolega powyżej zaproponował, pozostało udawanie "fajnego". Słowa "bądź po prostu sobą, a jak Ciebie nie zaakceptują jakim jesteś, to nie byli Ciebie warci" bardzo ładnie brzmią, ale trochę jakby nijak mają się do rzeczywistości, szczególnie dla fobika. W końcu alternatywą jest całkowite odseparowanie się od ludzi, co do niczego dobrego nie doprowadzi.
Tyle doradzić może człowiek, który sam ma problem z nawiązywaniem znajomości i podtrzymywaniem ich. Jakoś mnie to przerasta kompletnie.
Na pewno nie szukaj winy w innych, bo się można negatywnie bardzo nakręcić. "Sami w końcu powinni coś zaproponować" daleko nie zaprowadzi.
Niestety, jak kolega powyżej zaproponował, pozostało udawanie "fajnego". Słowa "bądź po prostu sobą, a jak Ciebie nie zaakceptują jakim jesteś, to nie byli Ciebie warci" bardzo ładnie brzmią, ale trochę jakby nijak mają się do rzeczywistości, szczególnie dla fobika. W końcu alternatywą jest całkowite odseparowanie się od ludzi, co do niczego dobrego nie doprowadzi.
Tyle doradzić może człowiek, który sam ma problem z nawiązywaniem znajomości i podtrzymywaniem ich. Jakoś mnie to przerasta kompletnie.