27 Lis 2018, Wto 5:32, PID: 773043
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lis 2018, Wto 5:40 przez Bobek90.)
@alette
Ja ciebie poniekąd rozumiem, jak miałem powiedzmy 24 lat to też mi się wydawało że już bardzo późno, a dzisiaj z chęcią miałbym znowu 24 lata (i tak dalej). Sęk w tym że jest za późno teraz, i było wtedy, i jedyne co może zrobić człowiek to pogodzić się z tym że cierpi na choroba która aktualnie jest nieuleczalna i w najlepszym przypadku może poprawić sobie nieco jakość życia. No bo, nawet jeśli założymy że terapia sprawi że nie będę się wycofywał z życia społecznego (co nie znaczy że sprawi że będę zdrowy, naukowcy udowodnili że nadmierny stres w dzieciństwie trwale uszkodza mózg, doświadczyłem przemocy domowej, tego nie zmieni już żaden terapeuta) to i tak moje życia towarzyskie w ostatnich kilkunastu latach ograniczone było do minimum. Czyli nawet jakby pomógł mi terapeuta na tyle że przestałbym się wycofywać z życia społecznego, to i tak musiałbym zdobyć gdzieś brakujące kilkanaście lat życiowego doświadczenia społecznego. Czyli powiedzmy, nawet jeśli zredukowałbym stres do takiego poziomu że mógłbym myśleć serio o poszukaniu dziewczyny to i tak byłbym kompletnym kaleką w robieniu tego bo nie mam żadnego doświadczenia podczas gdy moje rówieśniczki mają już na koncie kilka poważnych związków, i jeszcze więcej partnerów seksualnych. To mi wygląda na syzyfową prace. Tym bardziej że w moim przypadku przynajmniej od kilku lat fobia społeczna przestała być jedynym problemem, a raczej jednym z wielu.
Ja jestem od ponad 10 lat uzależniony od porno. Tak, wiem że to głupio brzmi, ale takie coś istnieje. Były takie czasy że spędzałem na tym ponad 30 godzin tygodniowo. W ostatnich kilkunastu miesiącach ograniczyłem czas spędzany na pornografii o jakieś 85-90%, ale co z tego skoro w tym samym czasie wydałem na nią równowartość sumy za którą mógłbym kupić na przykład jakiś w miarę solidny samochód
Ale masz racje, użalam się teraz. Prawdopodobnie pójdę na terapie, w grudniu mam tydzień wakacji, coś poszperam wtedy. Ale nie potrafię ukryć tego że nie mam wielkich nadziei co do terapii. Nie mam żadnych oporów przed braniem leków, po prostu uważam że w momencie w jakim aktualnie znajduje się medycyna, nasze pojmowanie mózgu, poważniejsze choroby psychiczne należy klasyfikować jako choroby nieuleczalne których negatywne skutki można co najwyżej obniżyć. Pełne lub prawie pełne wyzdrowienie potraktowałbym jako cud porównywalny z Jezusowym chodzeniem po wodzie -
Ja ciebie poniekąd rozumiem, jak miałem powiedzmy 24 lat to też mi się wydawało że już bardzo późno, a dzisiaj z chęcią miałbym znowu 24 lata (i tak dalej). Sęk w tym że jest za późno teraz, i było wtedy, i jedyne co może zrobić człowiek to pogodzić się z tym że cierpi na choroba która aktualnie jest nieuleczalna i w najlepszym przypadku może poprawić sobie nieco jakość życia. No bo, nawet jeśli założymy że terapia sprawi że nie będę się wycofywał z życia społecznego (co nie znaczy że sprawi że będę zdrowy, naukowcy udowodnili że nadmierny stres w dzieciństwie trwale uszkodza mózg, doświadczyłem przemocy domowej, tego nie zmieni już żaden terapeuta) to i tak moje życia towarzyskie w ostatnich kilkunastu latach ograniczone było do minimum. Czyli nawet jakby pomógł mi terapeuta na tyle że przestałbym się wycofywać z życia społecznego, to i tak musiałbym zdobyć gdzieś brakujące kilkanaście lat życiowego doświadczenia społecznego. Czyli powiedzmy, nawet jeśli zredukowałbym stres do takiego poziomu że mógłbym myśleć serio o poszukaniu dziewczyny to i tak byłbym kompletnym kaleką w robieniu tego bo nie mam żadnego doświadczenia podczas gdy moje rówieśniczki mają już na koncie kilka poważnych związków, i jeszcze więcej partnerów seksualnych. To mi wygląda na syzyfową prace. Tym bardziej że w moim przypadku przynajmniej od kilku lat fobia społeczna przestała być jedynym problemem, a raczej jednym z wielu.
Ja jestem od ponad 10 lat uzależniony od porno. Tak, wiem że to głupio brzmi, ale takie coś istnieje. Były takie czasy że spędzałem na tym ponad 30 godzin tygodniowo. W ostatnich kilkunastu miesiącach ograniczyłem czas spędzany na pornografii o jakieś 85-90%, ale co z tego skoro w tym samym czasie wydałem na nią równowartość sumy za którą mógłbym kupić na przykład jakiś w miarę solidny samochód
Cytat:Bobek, cy to Cię zadowoli? Takie życie? Wg mnie nie zmarnowałeś młodości, doświadczyłeś różnych sytuacji, spotkałeś różnych ludzi, czy to wszystko było absolutnie złe? Nic pozytywnego nie zdarzyło się w Twoim życiu?Zdarzyło, ale przeżyłem może 10% tego co przeżyłbym gdybym nie miał takiego dzieciństwa jakie miałem. To cholernie boli i nie mogę nie czuć żalu z tego powodu. A jak tylko pomyśle że terapia prawdopodobnie podniesie ten % o kilkanaście punktów w najlepszym wypadku, to aż mnie piekli w środku.
Ale masz racje, użalam się teraz. Prawdopodobnie pójdę na terapie, w grudniu mam tydzień wakacji, coś poszperam wtedy. Ale nie potrafię ukryć tego że nie mam wielkich nadziei co do terapii. Nie mam żadnych oporów przed braniem leków, po prostu uważam że w momencie w jakim aktualnie znajduje się medycyna, nasze pojmowanie mózgu, poważniejsze choroby psychiczne należy klasyfikować jako choroby nieuleczalne których negatywne skutki można co najwyżej obniżyć. Pełne lub prawie pełne wyzdrowienie potraktowałbym jako cud porównywalny z Jezusowym chodzeniem po wodzie -