13 Lut 2020, Czw 13:11, PID: 815715
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Lut 2020, Czw 13:18 przez Bobek90.)
To autoironia. Lubie jej używać, i podoba mi się ten zwrot.
Chcesz wiedzieć co naprawdę o sobie myślę? Moje poczucie własnej wartości nie istnieje, mam kompleks niższości, umniejszam moje zalety i wyolbrzymiam eksponencjalnie moje wady/nieperfekcyjności, jednocześnie, w pełni jestem świadom tego że to wszystko jest w mojej głowie i wynika tylko z moich zaburzeń. Czuje się gorszy ok. Obiektywnie zdaje sobie sprawę. a przynajmniej mam takie przekonanie, że zdecydowana większość ludzi wobec których czuje się gorszych, ani nie są ani lepsi, ani mądrzejsi ani piękniejsi ode mnie*. No ale oni maja znajomych i związki, żyją, ja nie umiem. Wstyd mi że z 30 lat straciłem 16 lat mojego życia mimo że wcale nie musiałem. Ergo, czuje się gorszy i zgorzkniały.
*Swoją droga nawet takie stawianie sprawy jasno wskazuje na skrzywione spojrzenie na świat wyniesione z dzieciństwa. W normalnych warunkach dziecko uczy się być kochane przez rodziców bo jest, potem w życiu dorosłym ma zdrową samoocenę. Jeśli podrywa dziewczynę i ta jego zaloty odrzuca, to jego samoocena nie ulega nawet najmniejszej skazie, bo jego rodzicie wpoili mu że jego za*ebistość wynika z tego że jest, nawet jeśli do za*ebistości obiektywnie tak mu daleko jak mnie do normalności. Ja takiego luksusu nie mam, jeśli coś zrobię nie tak, to znaczy że nic nie jestem warty, bo tylko od tego zależy to jak widzę siebie, nawet mimo tego że zdaje sobie sprawę ze taka optyka wynika wyłącznie z wychowania.
Nie znam wielu fobików, ale stawiam dolary przeciw orzechom że w 99,99% przypadkach problem jest dokładnie taki sam. A jeśli ktoś narzeka na urodę czy coś w tym stylu, to tylko dlatego że ma tak zrypane postrzeganie własnej wartości wyniesione z dzieciństwa. I tam jest problem, a nie w tym ze ma 20 kg nadwagi czy pryszcze na twarzy.
Chcesz wiedzieć co naprawdę o sobie myślę? Moje poczucie własnej wartości nie istnieje, mam kompleks niższości, umniejszam moje zalety i wyolbrzymiam eksponencjalnie moje wady/nieperfekcyjności, jednocześnie, w pełni jestem świadom tego że to wszystko jest w mojej głowie i wynika tylko z moich zaburzeń. Czuje się gorszy ok. Obiektywnie zdaje sobie sprawę. a przynajmniej mam takie przekonanie, że zdecydowana większość ludzi wobec których czuje się gorszych, ani nie są ani lepsi, ani mądrzejsi ani piękniejsi ode mnie*. No ale oni maja znajomych i związki, żyją, ja nie umiem. Wstyd mi że z 30 lat straciłem 16 lat mojego życia mimo że wcale nie musiałem. Ergo, czuje się gorszy i zgorzkniały.
*Swoją droga nawet takie stawianie sprawy jasno wskazuje na skrzywione spojrzenie na świat wyniesione z dzieciństwa. W normalnych warunkach dziecko uczy się być kochane przez rodziców bo jest, potem w życiu dorosłym ma zdrową samoocenę. Jeśli podrywa dziewczynę i ta jego zaloty odrzuca, to jego samoocena nie ulega nawet najmniejszej skazie, bo jego rodzicie wpoili mu że jego za*ebistość wynika z tego że jest, nawet jeśli do za*ebistości obiektywnie tak mu daleko jak mnie do normalności. Ja takiego luksusu nie mam, jeśli coś zrobię nie tak, to znaczy że nic nie jestem warty, bo tylko od tego zależy to jak widzę siebie, nawet mimo tego że zdaje sobie sprawę ze taka optyka wynika wyłącznie z wychowania.
Nie znam wielu fobików, ale stawiam dolary przeciw orzechom że w 99,99% przypadkach problem jest dokładnie taki sam. A jeśli ktoś narzeka na urodę czy coś w tym stylu, to tylko dlatego że ma tak zrypane postrzeganie własnej wartości wyniesione z dzieciństwa. I tam jest problem, a nie w tym ze ma 20 kg nadwagi czy pryszcze na twarzy.