28 Cze 2019, Pią 19:58, PID: 797033
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Cze 2019, Pią 21:41 przez Tulkas.)
Wstyd związany z mówieniem o swoich problemach i słabościach jest zawsze, chyba nawet u tych legendarnych "normalsów". Ja oczywiście wstydzę się mówić o swoich niektórych słabościach, tym bardziej im bardziej zależy mi na znajomości z daną osobą. Muszę najpierw nabrać zaufania. Z drugiej strony wiem, że bez tego nie da się zbudować prawdziwie głębokiej więzi. Możliwość podzielenia się z kimś swoją wrażliwą stroną i świadomość, że ten ktoś to akceptuje, że bierze to pod uwagę, planując swoje działania i że stara się pomóc, to coś pięknego, coś co cementuję przyjaźń. W tym momencie przestajemy być z tym sami i czynimy to także częścią życia tej drugiej osoby.
Oczywiście sam kilkukrotnie się "nadziałem" Kilka osób podsumowało mnie, że jestem leniem, inna niedawno powiedziała, że wkurzają ją moje pytania i że jestem przewrażliwiony. To oczywiście boli. No ale bez ryzyka nie ma przyjaźni
Oczywiście sam kilkukrotnie się "nadziałem" Kilka osób podsumowało mnie, że jestem leniem, inna niedawno powiedziała, że wkurzają ją moje pytania i że jestem przewrażliwiony. To oczywiście boli. No ale bez ryzyka nie ma przyjaźni