05 Sie 2019, Pon 20:47, PID: 800918
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Sie 2019, Pon 20:55 przez Proxi.)
Nie czytając tematu, bo mi się nie chce, bezpośrednio odpowiadając autorowi, pomijając bzdurne przemyślenia o wartości alkoholików, ćpunów czy jeszcze bzdurniejsze o tym, że kobiety wolą łobuzów. Umyślnie rozszerzę temat do relacji z ludźmi, niekoniecznie partnerskich.
Czemu jest tyle "spoko ludzi" którzy są samotni? Bo nie próbują albo próbują za mało. Niska samoocena, strach przed odrzuceniem, wycofanie - w połączeniu jest to znacznie gorsze od innych zestawów wad. W relacjach, nawet koleżeńskich potrzebne jest minimum zaangażowania. Ludzi odrzuca wycofana postawa, z reguły odbierają to jako niechęć do siebie. Po co mają usilnie angażować się w znajomość z osobą do której ciężej dotrzeć? Kiedy w ich otoczeniu są też bardziej "towarzyskie" osoby, to dość prosta kalkulacja.
Na wyższych etapach znajomości jest tak samo, zawsze przyjmuj, że inicjatywa jest po Twojej stronie i nie płacz, że nikt Cie nie chce skoro tak naprawdę nigdy nikt Cie nie odrzucił, a jest to tylko wynik jakichś domysłów wyczytanych z gwiazd. Więcej bezpośredniości, mniej synergologii i zakładania, że ktoś nas nie lubi bo trzymał krzywo rękę jak z nami rozmawiał. A to, że są osoby które są bardzo nieśmiałe, a i tak są lubiane i mają znajomych/partnera/ki... no cóż, widocznie mieli szczęście.
btw. /////Nie zawsze też musi to być nasza wina, czasami wynika to po prostu ze specyfiki otoczenia. Sam miałem tak, że większość moich znajomości kończyła się po wyjściu ze szkoły/pracy. W takim przypadku przyczyna może być dość prosta, takim osobom nie chce się marnować czasu i energii na zawieranie nowych, bliższych znajomości albo dokładać nową osobę do swojej grupy.
Więc tego, nie masz dziewczyny bo nie starasz się albo nie masz szczęścia.
Podsumowując, lepiej być menelem niż fobikiem. xd
Bleh, znowu oczywisty post.
Czemu jest tyle "spoko ludzi" którzy są samotni? Bo nie próbują albo próbują za mało. Niska samoocena, strach przed odrzuceniem, wycofanie - w połączeniu jest to znacznie gorsze od innych zestawów wad. W relacjach, nawet koleżeńskich potrzebne jest minimum zaangażowania. Ludzi odrzuca wycofana postawa, z reguły odbierają to jako niechęć do siebie. Po co mają usilnie angażować się w znajomość z osobą do której ciężej dotrzeć? Kiedy w ich otoczeniu są też bardziej "towarzyskie" osoby, to dość prosta kalkulacja.
Na wyższych etapach znajomości jest tak samo, zawsze przyjmuj, że inicjatywa jest po Twojej stronie i nie płacz, że nikt Cie nie chce skoro tak naprawdę nigdy nikt Cie nie odrzucił, a jest to tylko wynik jakichś domysłów wyczytanych z gwiazd. Więcej bezpośredniości, mniej synergologii i zakładania, że ktoś nas nie lubi bo trzymał krzywo rękę jak z nami rozmawiał. A to, że są osoby które są bardzo nieśmiałe, a i tak są lubiane i mają znajomych/partnera/ki... no cóż, widocznie mieli szczęście.
btw. /////Nie zawsze też musi to być nasza wina, czasami wynika to po prostu ze specyfiki otoczenia. Sam miałem tak, że większość moich znajomości kończyła się po wyjściu ze szkoły/pracy. W takim przypadku przyczyna może być dość prosta, takim osobom nie chce się marnować czasu i energii na zawieranie nowych, bliższych znajomości albo dokładać nową osobę do swojej grupy.
Więc tego, nie masz dziewczyny bo nie starasz się albo nie masz szczęścia.
Podsumowując, lepiej być menelem niż fobikiem. xd
Bleh, znowu oczywisty post.