23 Lut 2021, Wto 20:25, PID: 838208
Piszesz o tym wszyskim z taka lekkością... Ja dotrzymywałem słowa stad mialem natrectwa bo wszysko brałem doslownie. Dla mnie pewne rzeczy liczyly sie bardziej niż moje własne samopoczuci czy zycie. Byłem z nia przeszczesliwy i chcialem ucznic ja tez taka. Dzis dowiedziałem się jednak ze ona nie chce i czekałem sobie jak debil na to by mi to powiedziala tak koncza własnie tacy jak ja to swietnie zostałem sam z wielkim bólem i wszystkimi tymi wspomnieniami po niej i miejscami w ktore juz nigdy nie pojde bo byly miejscem prawdziwego szczescia z nią. Co teraz? Mam jej przybić pione i powiedzieć spoko na to czekałem bądź szczęsliwa z kim innym ja bede za toba beczal? Nie. Ja na razie nie widze zbytnio perspektywy. Fajnie ,ze piszesz, że to było jakimś kopem dla ciebie by się wziąć za siebie , jasne jest to zawsze jakis powód. Ale dla mnie życie to coś więcej niż tylko trwanie branie się za siebie i uśmiechanie do lustra. Pragnałem dać jej szczescie wierzylem ze sie nam ulozy a te miejsca pamiatki po niej byly dla mnie święte. To była pierwsza osoba w życiu, która czułem ze mnie prawdziwie kochała. (Tak czułem, z rodzicami, rodziną itd u mnie średnio i w ogóle całe moje życie to jedna wielka samotność). Nic tylko się brać za siebie i cieszyć. Będą wypompowanym do zera przez te studia w które włożyłem taki ogrom wysilku , ten zwiazek te wszystkie problemy to jest jakieś na prawdę niemożliwe , czemu ja musze tak dużo znosić.