28 Sty 2014, Wto 16:58, PID: 378512
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 17:00 przez f.)
Hej, tak jest mc tak dokładnie jest. I właśnie - jest to forma mechanizmu obronnego żeby nie odczuwać smutku/jakiegoś trudnego uczucia w głębszej formie. I zaobserwowałam coś takiego dosłownie tak, u siebie też hm. No właśnie - dla mnie złość jest ważniejsza dla udźwignięcia niż lęk itd
od czego zależy to że jedni są szczęśliwi a inni nie, na jednych wpłynie coś na innych nie
I druga rzecz którą miałam tutaj sobie bezwstydnie napisać, otóż że akceptując to co się mi przydarza, otwierając się na to właśnie wyjałowiłam się jakby z takiej siły potrzebnej do życia... na niczym mi teraz nie zależy, nie wiem sama. A gdy się z powrotem próbuję "wkręcić" w takie myślenie i działanie że mi zależy, że jest siła do życia to bardzo szybko kończę zakleszczona lękiem i rozpaczą. teraz nie czuję rozpaczy ani nawet lęki ale jestem na dobrej drodze by skończyć jako bezdomny
od czego zależy to że jedni są szczęśliwi a inni nie, na jednych wpłynie coś na innych nie
I druga rzecz którą miałam tutaj sobie bezwstydnie napisać, otóż że akceptując to co się mi przydarza, otwierając się na to właśnie wyjałowiłam się jakby z takiej siły potrzebnej do życia... na niczym mi teraz nie zależy, nie wiem sama. A gdy się z powrotem próbuję "wkręcić" w takie myślenie i działanie że mi zależy, że jest siła do życia to bardzo szybko kończę zakleszczona lękiem i rozpaczą. teraz nie czuję rozpaczy ani nawet lęki ale jestem na dobrej drodze by skończyć jako bezdomny