14 Cze 2010, Pon 20:23, PID: 210281
klocek napisał(a):Cytat:ty to mowisz jako zyciowo doswiadczony ? wytrzymales chociaz z jakas osoba dluzej niz rok?Mniej więcej dwa i pół roku.
Cytat:taaaaa, to moze powiedz ile czasu prowadziles obserwacje, ze wysnules takie wnioski ?Jednego mojego kolegę, wspólnika w firmie, obserwuję od około sześciu lat. Mniej więcej cztery lata go obserwowałem, później sam zacząłem próbować robić to, co on. Od niego nauczyłem się zaradności i umiejętności "załatwiania".
Od mojej ex-dziewczyny nauczyłem się trochę relacji z ludźmi. Właściwie to ona mnie zainteresowała psychologią. Prosiłem ją też wprost, żeby mnie nauczyła rozmawiać z ludźmi, ale nie umiała. No cóż, nikt nie jest idealny.
Obserwowałem ją łącznie z pięć lat, licząc okres, kiedy ze sobą chodziliśmy i kiedy nie chodziliśmy.
Było kilka osób, od których zapożyczyłem sposób ubierania a także postawę ciała. Żeby nie było wątpliwości - daleko mi do ideału i wciąż bardziej przypominam łamagę niż supermana, ale robię postępy.
Chciałbym spotkać parę mężczyzna-kobieta, od której nauczyłbym się dobrego prowadzenia związku. Niestety, nie znalazłem takiej. O moich rodzicach nie ma co mówić, wśród moich znajomych pary są albo złe (kłócą się) albo prowadzą styl życia, który mi nie odpowiada. Np. chłopak zdradza dziewczynę a ona mu to wybacza. Księża lubią prezentować różne małżeństwa i nawet widziałem kilka fajnych par, ale z dziwnego względu księża mają fetyszyzm na punkcie ilości dzieci. Idealne małżeństwo powinno mieć ich co najmniej szóstkę. Rekordziści mieli 11.
Najfajniejsze małżeństwo, jakie widziałem, mieszka osobno. Facet jest w Niemczech, kobieta w Polsce, widzą się tylko w czasie świąt i wakacji. Może właśnie na tym polega sekret.
Tak czy owak, nie spotkałem jeszcze takiej pary, którą chciałbym naśladować.
Naśladowanie jest qrewsko nienaturalne,nikt nie lubi takich ludzi któzy powtarzają,powielają innych nie tędy droga...Kiedy się zaakceptuje siebie człowiek zaczyna widzieć pozytywne cechy któe ma a zostały one jakby zamazane