15 Paź 2011, Sob 21:50, PID: 275718
Ja jestem idealnym przykładem na to, że przy osobie, którą się kocha można być po pewnym czasie sobą. Początkowo było fatalnie, bo związek przez internet to tortura. Na pierwszym spotkaniu mówiłam tylko "nie wiem" i "nic". Kompletny brak wyrażania uczuć, emocji, czegokolwiek... Stres, nerwy i apogeum nieśmiałości. Na drugim to samo. Po paru miesiącach było 3 i... znów totalne nic. Byłam pewna, że będzie tak już zawsze. Trwało to rok, potem nastała półroczna przerwa i zaczęło się wszystko od nowa. Też nie było rewelacyjnie początkowo, ale teraz już po wielu spotkaniach jest zupełnie co innego. Stopniowo udało mi się przełamać i jestem już prawie taka "jak powinnam być". Czuję się z tym wspaniale. Było ciężko. Fakt faktem trzeba mieć wytrwałego tego wybranka, bo ja bym ze sobą nie dała rady raczej...