13 Cze 2007, Śro 22:15, PID: 353
Czekałem na pytanie co dalej z Justyną!
Nie myślicie, ze dałem sobie spokój co po tak wspaniałym podrywie
Prawie* EPILOG niestety
Kiedy wysiadłem z autobusu czułem się jakbym właśnie wysiadł z kolejki górskiej w wesołym miasteczku albo jak kiedyś, gdy omal nie potrącił mnie pusty pędzący pekaes (takie uczucie gorąca i ulgi, że uszedłem z życiem tylko trwało to trochę dłużej). Potrzebowałem czasu żeby ochłonąć więc zrobiłem sobie mały spacer przed zajęciami ( w grudniu w rozpiętej kurtce ). Zimno dobrze mi zrobiło i miałem trochę czasu na rozmyślaniu o naszej przyszłości. W pamięci w telefonu zapisałem sobie samo imię Justyna oczywiście na pierwszym miejscu! Zajęcia minęły mi szybko, specjalnie nie przejmowałem się nimi a w dodatku to było laboratorium i mogłem zrzucić robotę na resztę zespołu. Jak zwykle siedzę sobie obok: dowodzę i interweniuję w razie pożaru czy innej nagłej katastrofy Codzienność.
Cały czas kalkulowałem wiek Justyny. Według wariantu optymistycznego mogła po LO i 3 letnim licencjacie od razu rozpocząć prace a wtedy byłaby mniej więcej w moim wieku - nie dopuszczałem do siebie innej możliwości
Wiecie, niewiele pamiętam z tamtego dnia widocznie przedawkowałem uczucia bo rano po częściowo nie przespanej nocy obudziłem się z potwornym bolem głowy
Nie zrażony do przystankowych podrywów postanowiłem iść za ciosem, tym razem miejscem akcji miał być przystanek Justyny.
Robiłem w swoim życiu wiele głupich rzeczy, ale ta była zdaje się była najgłupszą (powiedzmy w pierwszej piątce).
Niestety zbyt wcześnie przyszedłem na miejsce, dziewczyna zauważyła mnie i schowała się za wiatą. Straciłem tak ważny element zaskoczenia już nie mogłem podejść i powiedzieć: O! znowu sie spotykamy
Postanowiłem poczekać i dopaść ofiarę tam gdzie nie miałaby możliwości ucieczki - w autobusie. Dziwię się sobie teraz, że nie zauważałem u Niej tego braku entuzjazmu Wsiadła tym razem przez tylne drzwi, ja oczywiście za Nią (przyznaję, że przez bardzo krotką chwilę chciałem dać za wygraną). Stoję z tyłu i mogę przysiąc jak ktoś z tyłu szepcze: ,,On zaraz zacznie zalecać się do tej dziewczyny!" Trudno musiał wysiąść wczoraj na tym samym przystanku co my Zacząłem rozmowę zwykłym -Cześć!
-O! cześć! [nieziemski uśmiech ...eh]
-Co tam słychać?
-A nic ciekawego [ ta wymijająca odpowiedz mi nie wystarczyła drążyłem dalej]
-Do której dziś w pracy?
-A tak do 15:30 chyba że jestem potrzebna dłużej to zostaję.
-Ja mam 15-tej. Same wykłady, cały dzień w jednej sali.
-
-Ciepło dziś
-No ciepło
-Podobno to najcieplejszy grudzień od 200 lat [ ten tekst wymiata 8) pozwolę Wam rozkoszować się nim chwilę ... ] c. d. n.
Nie myślicie, ze dałem sobie spokój co po tak wspaniałym podrywie
Prawie* EPILOG niestety
Kiedy wysiadłem z autobusu czułem się jakbym właśnie wysiadł z kolejki górskiej w wesołym miasteczku albo jak kiedyś, gdy omal nie potrącił mnie pusty pędzący pekaes (takie uczucie gorąca i ulgi, że uszedłem z życiem tylko trwało to trochę dłużej). Potrzebowałem czasu żeby ochłonąć więc zrobiłem sobie mały spacer przed zajęciami ( w grudniu w rozpiętej kurtce ). Zimno dobrze mi zrobiło i miałem trochę czasu na rozmyślaniu o naszej przyszłości. W pamięci w telefonu zapisałem sobie samo imię Justyna oczywiście na pierwszym miejscu! Zajęcia minęły mi szybko, specjalnie nie przejmowałem się nimi a w dodatku to było laboratorium i mogłem zrzucić robotę na resztę zespołu. Jak zwykle siedzę sobie obok: dowodzę i interweniuję w razie pożaru czy innej nagłej katastrofy Codzienność.
Cały czas kalkulowałem wiek Justyny. Według wariantu optymistycznego mogła po LO i 3 letnim licencjacie od razu rozpocząć prace a wtedy byłaby mniej więcej w moim wieku - nie dopuszczałem do siebie innej możliwości
Wiecie, niewiele pamiętam z tamtego dnia widocznie przedawkowałem uczucia bo rano po częściowo nie przespanej nocy obudziłem się z potwornym bolem głowy
Nie zrażony do przystankowych podrywów postanowiłem iść za ciosem, tym razem miejscem akcji miał być przystanek Justyny.
Robiłem w swoim życiu wiele głupich rzeczy, ale ta była zdaje się była najgłupszą (powiedzmy w pierwszej piątce).
Niestety zbyt wcześnie przyszedłem na miejsce, dziewczyna zauważyła mnie i schowała się za wiatą. Straciłem tak ważny element zaskoczenia już nie mogłem podejść i powiedzieć: O! znowu sie spotykamy
Postanowiłem poczekać i dopaść ofiarę tam gdzie nie miałaby możliwości ucieczki - w autobusie. Dziwię się sobie teraz, że nie zauważałem u Niej tego braku entuzjazmu Wsiadła tym razem przez tylne drzwi, ja oczywiście za Nią (przyznaję, że przez bardzo krotką chwilę chciałem dać za wygraną). Stoję z tyłu i mogę przysiąc jak ktoś z tyłu szepcze: ,,On zaraz zacznie zalecać się do tej dziewczyny!" Trudno musiał wysiąść wczoraj na tym samym przystanku co my Zacząłem rozmowę zwykłym -Cześć!
-O! cześć! [nieziemski uśmiech ...eh]
-Co tam słychać?
-A nic ciekawego [ ta wymijająca odpowiedz mi nie wystarczyła drążyłem dalej]
-Do której dziś w pracy?
-A tak do 15:30 chyba że jestem potrzebna dłużej to zostaję.
-Ja mam 15-tej. Same wykłady, cały dzień w jednej sali.
-
-Ciepło dziś
-No ciepło
-Podobno to najcieplejszy grudzień od 200 lat [ ten tekst wymiata 8) pozwolę Wam rozkoszować się nim chwilę ... ] c. d. n.