22 Sie 2013, Czw 23:08, PID: 360922
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Sie 2013, Czw 23:10 przez Zasió.)
"Sraty-taty, d*pa w kraty" Tzn dla mnie to bez sensu. Moim zdnaiem mechanizm jest prostszy - dziewczyna podoba sie tak, ze próbuje, uparciuch, pomimo braku efektów, do upadłego.
W pierwszej chwili pytanie mnie rozwaliło - co, kokieteria? Coś takiego istnieje? Gdzieś w jakimś pięknym, równoległym świecie, w ttórym Zas jest szczęśliwy, w życiu mu sie niemal nic nie pieprzy (co najwyżej ma dziewczynę, którą pieprzy), uśmiechniętą twarz i jeszcze kilka innych rzeczy poza swoim komputerem?
Właściwe i niewłaściwe sposoby? Co mnie odrzuca, a co zachęca? A skąd mam wiedzieć?! Nikt, nigdy, w całym moim życiu sie do mnie nie "przystawiał".
I jeszcze ten skrajnie pogardliwy ton: "nabuzowane koguty, ptasiory", splątany język, splątane myśli, głupi uśmiech... zazdrośni nieudacznicy z fobią.
Lecz po chwili namysłu zdałem sobie sprawę, ze coś tam jednak widziałem, nawet jeśli nie w pełni rozwiniętą kokieterię, to jej początki, jakieś badanie terenu, wypuszczanie oddziału zwiadowczego, oznaczanie pozycji wroga, planowanie taktycznego podejścia... cholera, kończę na dzisiaj grę w Crysisa.
I czasem faktycznie wygląda to z boku... głupio. A nawet żałośnie A czasem głupie tylko się wydaje - bo my tak nei potrafimy, bo to nei nas podrywają, bo nas to mierzi, ale z czystej zawiści. Co jest głupie i żałosne, trudno mi jednak powiedzieć. Pewnie popadanie w śmeiszność, niezgrabność, niezręczność, głupota... Ale nie mam na pewno tak pogardliwego zdnaia o "zalotach" jak niektórzy tutaj. Nie moja wina, zę widzieli te nieestetyczne. Porno z gorącą 50 i łysiejący panem z brzuszkiem też może zrazić do seksu.
poki co pewnie neimal zadna kokieteria bym nei pogardził, bo nigdy tego nie doświadczyłem (choć faceci to chyba w ogóle są raczej aktywni niż pasywni w takich sytuacjach) - poza kokieteria osoby, która z kolei mnei kompletnie nie interesuje...
W pierwszej chwili pytanie mnie rozwaliło - co, kokieteria? Coś takiego istnieje? Gdzieś w jakimś pięknym, równoległym świecie, w ttórym Zas jest szczęśliwy, w życiu mu sie niemal nic nie pieprzy (co najwyżej ma dziewczynę, którą pieprzy), uśmiechniętą twarz i jeszcze kilka innych rzeczy poza swoim komputerem?
Właściwe i niewłaściwe sposoby? Co mnie odrzuca, a co zachęca? A skąd mam wiedzieć?! Nikt, nigdy, w całym moim życiu sie do mnie nie "przystawiał".
I jeszcze ten skrajnie pogardliwy ton: "nabuzowane koguty, ptasiory", splątany język, splątane myśli, głupi uśmiech... zazdrośni nieudacznicy z fobią.
Lecz po chwili namysłu zdałem sobie sprawę, ze coś tam jednak widziałem, nawet jeśli nie w pełni rozwiniętą kokieterię, to jej początki, jakieś badanie terenu, wypuszczanie oddziału zwiadowczego, oznaczanie pozycji wroga, planowanie taktycznego podejścia... cholera, kończę na dzisiaj grę w Crysisa.
I czasem faktycznie wygląda to z boku... głupio. A nawet żałośnie A czasem głupie tylko się wydaje - bo my tak nei potrafimy, bo to nei nas podrywają, bo nas to mierzi, ale z czystej zawiści. Co jest głupie i żałosne, trudno mi jednak powiedzieć. Pewnie popadanie w śmeiszność, niezgrabność, niezręczność, głupota... Ale nie mam na pewno tak pogardliwego zdnaia o "zalotach" jak niektórzy tutaj. Nie moja wina, zę widzieli te nieestetyczne. Porno z gorącą 50 i łysiejący panem z brzuszkiem też może zrazić do seksu.
poki co pewnie neimal zadna kokieteria bym nei pogardził, bo nigdy tego nie doświadczyłem (choć faceci to chyba w ogóle są raczej aktywni niż pasywni w takich sytuacjach) - poza kokieteria osoby, która z kolei mnei kompletnie nie interesuje...