03 Lut 2014, Pon 16:51, PID: 379472
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lut 2014, Pon 16:56 przez Sugar.)
Nie jestem brzydka, raczej w miarę inteligentna, raczej sympatyczna. Nie miałam też nigdy jakiś specjalnych wymagań w stosunku do faceta. Mój obecny partner jest młodszy ode mnie. Gdy się poznaliśmy nie miał nawet za co do mnie przyjechać.
W pierwszy związek weszłam w wieku 22 lat (mam 24). I stało się tak ponieważ wykazałam inicjatywę. To, że nie miałam wcześniej zbyt rozbudowanych kontaktów z mężczyznami zawdzięczam wyłącznie sobie. Byłam nieśmiała, dalej jestem. To gwarancja tego, że żaden gość nawet nie pomyślał, żeby wykazać inicjatywę. To, że nie miałam partnera, jest wyłącznie moją winą. Nie wychodziłam z chaty, nie integrowałam się, bałam się facetów. Mój obecny partner nawet kiedy już odważyłam się na tą inicjatywę i postaranie się to też nie tak od razu mnie chciał (sam też jest nieśmiały w stosunku do kobiet). Tak więc jestem pewna, że gdybym pierwsza nie wyciągnęła ręki to teraz dalej byłabym całkiem sama.
Jest wiele dziewczyn i młodych kobiet, które są miłe i ładne, mają kolegów, ale żaden z nich nie wykazuje tej słynnej inicjatywy, o której tu mowa. Ja sama nie mogę nigdy powiedzieć, że mogłam sobie wybierać i mieszać dowolnie w kotle z mężczyznami. O ile sama nie miałam chęci się trochę otworzyć, to miałam stuprocentową pewność, że nikogo nie zainteresuje, nikt nie podejdzie i nie zagada. TRUDNO SIĘ DZIWIĆ. Nigdy nie miałam sytuacji, żeby ktoś do mnie podszedł gdzieś i zapytał np o nr telefonu czy żeby chciał mnie "poderwać".
To, że Lękliwy pisze o kobietach, że muszą tylko leżeć i pachnieć i wszyscy im się rzucą do stóp i ogólnie mają łatwo w życiu i nie muszą nic z siebie dawać ani pracować na swoją opinię jest po prostu krzywdzące i nie można tego tak zostawić. Jest to kłamstwo.
Przynajmniej mój obecny partner nie musi się martwić, że ktoś będzie chciał mnie poderwać, spokojna głowa nigdy to nie nastąpi : )
W pierwszy związek weszłam w wieku 22 lat (mam 24). I stało się tak ponieważ wykazałam inicjatywę. To, że nie miałam wcześniej zbyt rozbudowanych kontaktów z mężczyznami zawdzięczam wyłącznie sobie. Byłam nieśmiała, dalej jestem. To gwarancja tego, że żaden gość nawet nie pomyślał, żeby wykazać inicjatywę. To, że nie miałam partnera, jest wyłącznie moją winą. Nie wychodziłam z chaty, nie integrowałam się, bałam się facetów. Mój obecny partner nawet kiedy już odważyłam się na tą inicjatywę i postaranie się to też nie tak od razu mnie chciał (sam też jest nieśmiały w stosunku do kobiet). Tak więc jestem pewna, że gdybym pierwsza nie wyciągnęła ręki to teraz dalej byłabym całkiem sama.
Jest wiele dziewczyn i młodych kobiet, które są miłe i ładne, mają kolegów, ale żaden z nich nie wykazuje tej słynnej inicjatywy, o której tu mowa. Ja sama nie mogę nigdy powiedzieć, że mogłam sobie wybierać i mieszać dowolnie w kotle z mężczyznami. O ile sama nie miałam chęci się trochę otworzyć, to miałam stuprocentową pewność, że nikogo nie zainteresuje, nikt nie podejdzie i nie zagada. TRUDNO SIĘ DZIWIĆ. Nigdy nie miałam sytuacji, żeby ktoś do mnie podszedł gdzieś i zapytał np o nr telefonu czy żeby chciał mnie "poderwać".
To, że Lękliwy pisze o kobietach, że muszą tylko leżeć i pachnieć i wszyscy im się rzucą do stóp i ogólnie mają łatwo w życiu i nie muszą nic z siebie dawać ani pracować na swoją opinię jest po prostu krzywdzące i nie można tego tak zostawić. Jest to kłamstwo.
Przynajmniej mój obecny partner nie musi się martwić, że ktoś będzie chciał mnie poderwać, spokojna głowa nigdy to nie nastąpi : )