11 Lip 2017, Wto 20:33, PID: 706777
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lip 2017, Wto 20:38 przez Swango.)
No i po spotkaniu. W sumie było spoko, pożartowaliśmy pogadaliśmy o dup*e Maryny, ale bardziej się czułam jak na spotkaniu z kolegą. On właściwie nie robił w moim kierunku żadnych ruchów, wiecie o co chodzi. Nie żebym chciała żeby mnie zaczął macać czy całować, ale też nie kompletnie nic, położył dłoń na stoliku, no to ja też, myślałam że ją dotknie, a tu zero. Przez to się czułam jw. jakbym się z kolegą spotkała.
Chyba znowu spitoliłam sprawę, bo byłam zestresowana, odzywałam się, żartowałam itd. ale to głównie on ciągnął rozmowę, momentami jak mówiłam do niego, to nie paczałam na niego, tylko gdzieś tam w przestrzeń, wiem że tak nie powinnam robić, ale stres robi swoje. I nie wiem czy odbierał mój stres jako brak zainteresowania znowu czy on sam po prostu nie był zainteresowany. Jakoś na początku powiedział że on o ósmej się będzie zbierał i mnie pyta o której ja jadę (ja się wtedy poczułam rozczarowana że tak krótko, ledwo godzinka i negatywnie to odebrałam, że nie chce ze mną długo siedzieć). Odprowadził mnie na przystanek i przy pożegnaniu powiedział że było miło i że dziękuję, ja w sumie nawet nie pamiętam już co odpowiedziałam Nie wspomniał nic o tym żebyśmy się jeszcze spotkali.
Tak że teraz znowu jestem w kropce, pewnie znowu będę się zastanawiać czy odezwać się do niego sama, czy czekać aż on się odezwie, bo nie wiem jakie ma teraz co do mnie odczucia. Ja właściwie w sumie też, bo jw. nie była to taka chemia jak na weselu, gdzie czułam i widziałam że mu się podobam.
Chyba znowu spitoliłam sprawę, bo byłam zestresowana, odzywałam się, żartowałam itd. ale to głównie on ciągnął rozmowę, momentami jak mówiłam do niego, to nie paczałam na niego, tylko gdzieś tam w przestrzeń, wiem że tak nie powinnam robić, ale stres robi swoje. I nie wiem czy odbierał mój stres jako brak zainteresowania znowu czy on sam po prostu nie był zainteresowany. Jakoś na początku powiedział że on o ósmej się będzie zbierał i mnie pyta o której ja jadę (ja się wtedy poczułam rozczarowana że tak krótko, ledwo godzinka i negatywnie to odebrałam, że nie chce ze mną długo siedzieć). Odprowadził mnie na przystanek i przy pożegnaniu powiedział że było miło i że dziękuję, ja w sumie nawet nie pamiętam już co odpowiedziałam Nie wspomniał nic o tym żebyśmy się jeszcze spotkali.
Tak że teraz znowu jestem w kropce, pewnie znowu będę się zastanawiać czy odezwać się do niego sama, czy czekać aż on się odezwie, bo nie wiem jakie ma teraz co do mnie odczucia. Ja właściwie w sumie też, bo jw. nie była to taka chemia jak na weselu, gdzie czułam i widziałam że mu się podobam.