05 Mar 2010, Pią 0:25, PID: 197883
Ja tak mam. Może nie jest to strach z serii tych największych, ale taki, że przed rodzinną imprezą wyczekuję tylko momentu przyjścia (lub wyjścia) i nie mogę się na niczym skoncentrować.
Denerwują mnie sprawy organizacyjne, to całe usadzanie przy stole, zamieszanie, hałas, witanie się. Dzieci - nie wiem co zrobić jak coś mi wciskają, nie lubię kontaktu z dziećmi przy rodzinie, wstydzę się. Zawsze mi coś wynoszą z pokoju. Nie lubię brania opłatka z talerza i składania sobie życzeń, otwierania prezentu przy innych - trochę głupie, bo przecież to ktoś z nich powinien się wstydzić, że dał coś dziwnego, a nie ja. Nie lubię pytań o to, co dostałam, gdy nie dostałam nic konkretnego - jakaś kasa i czekolada.
Wolałabym też uniknąć rozmów o ślubie i dzieciach, celu w życiu i studiach.
A te spotkania to zawsze wujkowie, ciocie, dziadkowie, rodzice, kuzyni z dziećmi, łącznie ok 15 osób, ale wszystkich b. dobrze znam.
Denerwują mnie sprawy organizacyjne, to całe usadzanie przy stole, zamieszanie, hałas, witanie się. Dzieci - nie wiem co zrobić jak coś mi wciskają, nie lubię kontaktu z dziećmi przy rodzinie, wstydzę się. Zawsze mi coś wynoszą z pokoju. Nie lubię brania opłatka z talerza i składania sobie życzeń, otwierania prezentu przy innych - trochę głupie, bo przecież to ktoś z nich powinien się wstydzić, że dał coś dziwnego, a nie ja. Nie lubię pytań o to, co dostałam, gdy nie dostałam nic konkretnego - jakaś kasa i czekolada.
Wolałabym też uniknąć rozmów o ślubie i dzieciach, celu w życiu i studiach.
A te spotkania to zawsze wujkowie, ciocie, dziadkowie, rodzice, kuzyni z dziećmi, łącznie ok 15 osób, ale wszystkich b. dobrze znam.