25 Kwi 2011, Pon 1:42, PID: 250784
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Kwi 2011, Pon 1:46 przez Długowłosy.)
Chodzę na imprezy różnego rodzaju i lubię to. Moja pierwsza impreza to było karaoke z kumplami, na początku stress, myślałem w autobusie jak to będzie wiadomo. Jednak przed imprezą wypiliśmy po 4 piwa, bardzo mądrze więc impreza się udała. Wylądowałem na chronionych zakładach chemicznych z kumplem do dziś się nas pytają jak a my tam po prostu weszliśmy Kolejne imprezy to były właśnie karaoke, tym razem z mniejszą ilością alko , byłem na kilku domówkach, grillu, koncercie, nawet na takiej zwykłej dyskotece której nie chcę wspominać, nie wiedziałem kompletnie co ja tam robię Generalnie alkohol wywołuje u mnie 2 stany, albo staję się osobą całkowicie śmiałą, otwartą itp, albo zaczynam się nad sobą użalać, jeszcze bardziej się w sobie zamykam i impreza ogólnie to "zapijanie smutku", ten drugi stan często prowadzi do stanów przed zgonowych Denerwuje mnie to, że nawet jak kogoś poznam, dodam do znajomych np na fecebooku to kontakt się urywa, i wychodzi na to, jakbym nikogo nie poznał. Wszystkie imprezy wspominam jednak dość pozytywnie, było kilka sytuacji z dziewczynami, które powinny podnieść moją wiarę w siebie a nie podnoszą co jest dziwne. To, że się przełamałem zawdzięczam w sumie dwóm dobrym kumplom którzy mnie wyciągli i jestem i bardzo wdzięczny