28 Sty 2011, Pią 17:22, PID: 237032
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2011, Pią 18:03 przez akuku.)
mądry temat, i potrzebny.
słuchałam sobie teraz tej piosenki, i pomyślałam, że skrobnę też coś od siebie.
mam do tej pory kasetę 'grechuta dla dzieci', i to z nią mi się kojarzy pierwsza część mojego dzieciństwa. w sumie, niewiele z tego czasu pamiętam, prawie wcale, i strasznie tego żałuję, bo tylko wtedy miałam normalną rodzinę, dwa plus dwa. zostało parę zdjęć tylko, ta kaseta, jakieś moje rysunki. tylko na jednym zdjęciu widać ojca, jak mnie czochrał ;] a na rysunkach najpierw księżniczki i rzeczy w ten deseń, a potem mama, jak płacze.
rodzice rozstali się, jak miałam cztery lata. do tej pory wierzę, że ojciec mnie kochał, tylko po prostu nie dorósł do tego, żeby się nami zajmować. chciał, ale nie wiedział, jak.
no a potem.. babcia z dziadkiem byli raczej szorstcy. myślę, że wszystko, co robili, robili w dobrej wierze, ale dla mnie to jednak nie był szczęśliwy czas. na szczęście mama ratowała sytuację, do tej pory jest najważniejszą osobą dla mnie, i to się chyba nigdy nie zmieni.
gdybym wierzyła w boga, to bym mu podziękowała za to, że ją mam.
a...co do pytania - 'co wtedy czuliście?'. wydaje mi się, że do tego rozwodu czułam się może trochę zagubiona (i tak chyba najmniej w całym dotychczasowym życiu), ale też szczęśliwa i w miarę bezpieczna . myślę bardzo ciepło o tamtym czasie, i ogromnie żałuję, że już nie wróci.
ps. "małe domki z miodem" - to mnie rozbraja :]
słuchałam sobie teraz tej piosenki, i pomyślałam, że skrobnę też coś od siebie.
mam do tej pory kasetę 'grechuta dla dzieci', i to z nią mi się kojarzy pierwsza część mojego dzieciństwa. w sumie, niewiele z tego czasu pamiętam, prawie wcale, i strasznie tego żałuję, bo tylko wtedy miałam normalną rodzinę, dwa plus dwa. zostało parę zdjęć tylko, ta kaseta, jakieś moje rysunki. tylko na jednym zdjęciu widać ojca, jak mnie czochrał ;] a na rysunkach najpierw księżniczki i rzeczy w ten deseń, a potem mama, jak płacze.
rodzice rozstali się, jak miałam cztery lata. do tej pory wierzę, że ojciec mnie kochał, tylko po prostu nie dorósł do tego, żeby się nami zajmować. chciał, ale nie wiedział, jak.
no a potem.. babcia z dziadkiem byli raczej szorstcy. myślę, że wszystko, co robili, robili w dobrej wierze, ale dla mnie to jednak nie był szczęśliwy czas. na szczęście mama ratowała sytuację, do tej pory jest najważniejszą osobą dla mnie, i to się chyba nigdy nie zmieni.
gdybym wierzyła w boga, to bym mu podziękowała za to, że ją mam.
a...co do pytania - 'co wtedy czuliście?'. wydaje mi się, że do tego rozwodu czułam się może trochę zagubiona (i tak chyba najmniej w całym dotychczasowym życiu), ale też szczęśliwa i w miarę bezpieczna . myślę bardzo ciepło o tamtym czasie, i ogromnie żałuję, że już nie wróci.
ps. "małe domki z miodem" - to mnie rozbraja :]