09 Cze 2012, Sob 11:32, PID: 304151
Tomek F. napisał(a):Wkurzyłem się też mocno na to że zawsze dawałem się innym tak łatwo zmanipulować.do teraz tak jest. Nie potrafiłem powiedzieć NIE! Albo powiedzieć w jakiejś sytuacji rozmowy STOP! muszę się chwilę zastanowić w sobie. Tylko dawałem się wciągać w emocje, manipulacje innych(wkręcać). Pamiętam też że gdy się sam zastanowiłem na spokojnie w jakiś sytuacjach, to znajdywałem dobre wyjście,podpowiedź intuicji.Lecz raczej tego nie potrafiłem słuchać.Bardzo dobrze to rozumiem, też tak mam... I też zawsze chciałam to zmienić. Ale ciężko mi uwierzyć, że tak się w ogóle da. Może u niektórych to jest po prostu taki specyficzny, niereformowalny rys charakteru? Bo u innych chyba bardziej działa to tak, że dostaną parę razy po głowie i wytwarza się u nich coś, co nazwałabym zdrowym dystansem. A u mnie - mimo że "milion pięćset sto dziewięćset" razy przekonałam się, że w chyba większości życiowych przypadków nie należy dopuszczać do głosu emocji, nie należy się angażować, współodczuwać ani dawać wkręcać, to i tak zawsze kończy się to tak samo.
Lecz może nie jest za późno aby to zmienić?
A żeby zanadto nie odbiegać od tematu - moje dzieciństwo było świetnym wstępem do tego, żebym teraz mogła zostać DDA. U ojca picie było zazwyczaj weekendowe, w tygodniu pracował i jakoś tam dźwigał tę niewdzięczną rolę męża i ojca. Ale nigdy nie zapomnę tych awantur i krzyków, tego, że musiałam zostawać z nim sama, kiedy moja mama była akurat w pracy i bardzo się wtedy bałam; tego, że czasem musiałyśmy wychodzić z domu, kiedy zanadto się nakręcał. Dziś jest już inny, pije naprawdę okazyjnie (zdrowie też zaczęło dawać o sobie znać) i nie urządza już takich burd, choć część dawnej wybuchowości jednak w nim pozostała. A mnie przez naprawdę wiele lat wydawało się, że z tamtymi wspomnieniami sobie poradziłam, że nie będą miały wpływu na moje dalsze życie. Nieprawda. Teraz to wszystko do mnie wraca i chyba muszę pogodzić się z tym, że nie obejdzie się bez terapii dla DDA lub pomocy lekarskiej. I całkiem poważnie uważam, że gdyby nie właśnie takie dzieciństwo, to i phobiasocialis być może nie doszłaby do głosu.