25 Cze 2017, Nie 16:58, PID: 705537
(24 Sty 2011, Pon 15:21)Sosen napisał(a): Chciałem założyć taki temat, żeby przekonać się jakie jest Wasze podejście do tej kwestii. Być może znajdę wśród Was wsparcie dla mojej historii, może ja będę mógł wesprzeć was.
Wiem, że istnieje tendencja raczej do zapomnienia, do skupienia się na teraźniejszości, nie rozpamiętywania. Ja bym chciał tutaj inaczej. Raczej do rozdrapywania, do mówienia, do odczuwania. Bo niby dlaczego mamy zapomnieć? Dlaczego mamy nie rozdrapywać. Komu to dobrze robi? Na pewno nie mnie. Ja cierpię głównie przez to, że nie mam odwagi, i nie mam nikogo w pobliżu, z kim mógłbym całkowicie otwarcie o tym mówić. Czy potraficie mówić o tym, jak zachowywali się w stosunku do was wasi rodzice gdy byliście całkowicie mali? Co się działo w waszych domach? Czy wiecie co wtedy czuliście? Jeśli tak, to super. Jeśli nie, to jesteście podobni do mnie. Ja momentami czuję ogromną złość, jak dotrze do mnie jakaś sytuacja, ale zawsze muszę te emocje tłumić, bo zaczynam się bać.
Nie chcę tutaj samego teoretyzowania. Chcę, żebyście pisali, czy macie odwagę o tym mówić(to w przypadku, jeśli działo się w domu coś złego). Jaki macie stosunek do swojego dzieciństwa? Pewnie większość powie, że nie było różowe, ale trzeba zapomnieć i żyć dalej, skupić się na tu i teraz. A może znajdą się osoby podobne do mnie, które chcą o tym mówić, ale nie mają odwagi i wsparcia. Nie chodzi mi o jakieś wielkie traumy, może to być sytuacja gdy np. rodzice mieli nas w dup*e, byli nadopiekuńczy, pili, nie rozumieli, bili. Tak jak to się mówi wśród DDA/DDD - nie spełniali swojego rodzicielskiego obowiązku.
Fajnie, gdybyśmy tutaj pisali z perspektywy własnej, własnych uczuć - "Ja mam taki stosunek, bo czuję to i to." "Gdy myślę o dzieciństwie, czuję...". Wiem, że to trudne ale postarajcie się. Tyczy się to też mnie.
Witaj , mam stosunek do mojego dzieciństwa wstydliwy i przeraźliwy. Dlatego że ze strony rodziców zawsze byłam zamknięta w klatce (cholerna nadopiekuńczość ) jaki był tego powód? Otóż , można generalnie powiedzieć że nie radziłam sobie w szkole , miałam słabe oceny od mojej siostry bliźniaczki (która mnie nie znosiła) i dodatku byłam inna. Rodzice zamiast się skupiać też na siostrze skupiali się na mnie i to mnie zawsze w głębi duszy bolało , bo nie pozwali mi być sobą , niszczyli moje własne ja , moja siostra też się do tego przyczyniła , nawet w szkole nie mogłam być sobą bo zaraz w domu skargi i zawsze słuchali się jej. Tak sobie dziś tłumaczę , że w dzieciństwie często cierpiałam dlatego że nie mogłam być sobą , a na dodatek opinia z Poradni Psyochologicznej-Pedagogicznej zrobiła mi wielką krzywdę , nauczyciele patrzyli na mnie jak na upośledzoną , nie traktowali mnie normalnie jak rówieśników tylko tą słabszą i nieogarniętą , przez to też nienawidziłam siebie kompletnie , dużo szkoła mnie zakompleksiła i dała mi do zrozumienia że nic mi się nie zależy. Przez to nie miałam koleżanek bo nikt nie chciałby się zadawać z tą słabą w nauce , potem jakoś 6 w klasie znalazłam sobie koleżankę która jedyna mnie rozumiała i lubiła. Niestety inni ją na pewno namawiali na to żeby się ze mną nie zadawała bo ja to jestem pryszczata i trędowata wobec ich. Ale tak niestety potrwało do 1 gim gdzie niestety fama przeszła. Ludzie z nie wyjaśnionego powodu zaczęli mi dokuczać , śmiać i popychać. Pamiętam jak 4 dziewczyny zaczęły się mną brzydzić tak jakby zaraziły się jakiś syfem czy coś.Obserwowali mnie najczęściej chłopaki którzy wołali do mnie "" (przecież ja takiego nic nie robiłam , byłam ładnie ubrana ) , potrafili też do mnie krzyczeć "Umyj włosy" , ciągle mnie wołali a jak podeszłam to wszyscy z spadli z ławki , bo dla nich byłam chodzącym pośmiewiskiem . A moja ówczesna przyjaciółka zostawiła mnie dla innej i zostałam sama jak palec.Przez całe Gimnazjum była wytykana palcami a potem to już znęcanie psychiczne grożenie że mi ktoś wypieprzy a nawet bicie. Z tego wszystkie przestałam jeść i omal nie popadłam w anoreksję. Ale miałam próby popadnięcia w bulimie.Dziś jestem lękliwa , strachliwa i ciężko mi jest poznawać nowych ludzi myślę że tu siedzi przyczyna