24 Paź 2017, Wto 15:45, PID: 714118
Ja bardzo dużo rozmyślam o swoim dzieciństwie. Nie pamiętam pierwszych 6 lat życia, wiem trochę od matki (jeśli mówi prawdę). Podobno przez pierwsze 4 lata życia bywała niebezpieczna atmosfera w domu, przemoc ojca i wujka, potem się uspokoiło. Podobno przez te pierwsze 6 lat nie byłem jakoś specjalnie lękliwym dzieckiem. I przez te 6 lat podobno często lądowałem w szpitalu z powodu nawracających anemii i odwodnień.
Coś mi się stało, gdy miałem 6 i pół roku, w jedną noc doszło do trwałej zmiany charakteru i regresji psychorozwoju oraz trwałego znacznego wzrostu lękliwości. Poprzedni ja przepadł w parę godzin. I widzę dwie możliwości, dlaczego tak się stało, pierwsza to mały udar (taki udar podobno nie musi powodować problemów fizycznej, ale np. może spowodować tymczasowe lub trwałe zmiany psychiczne).
Druga to, że zaczęły na mój umysł oddziaływać jakieś "siły" nadprzyrodzone i stąd gwałtowna zmiana. Nie wierzę w egzorcyzmy, ale dopuszczam możliwość oddziaływania sił/istot nadprzyrodzonych na umysł człowieka (nadprzyrodzonych, czyli takich, których nauka nie może wyjaśnić, nic nie jest idealne i wiedza naukowa na pewno ma luki).
Matka wychowywała mnie w mocno niewłaściwy sposób, w ogóle nie nauczyła mnie niczego, co potrzebne w życiu, np. akceptowała moje lęki przed kontaktem z ludźmi i moją niechęć do kontaktu z rówieśnikami, interweniowała w sprawie dokuczania, zamiast zmuszać mnie do walki z lękami i radzenia sobie samodzielnie z rówieśnikami, pozwoliła na to bym wyrósł na osobę nie umiejącą funkcjonować w społeczeństwie. Dziecko jest głupie, jak czegoś nie chce, czegoś się boi, to się je zmusza, a nie akceptuje.
Ojciec brał niewielki udział w moim wychowaniu, miał w dup*e, na kogo wyrosnę.
W szkole większość się ze mnie naśmiewała. Subiektywnie szkoła była dla mnie siedzeniem na "bombie", co któremuś rówieśnikowi za chwile odwali i czy się do mnie doczepi i czy zrobi mi krzywdę. Poza tym to ogólnie nie lubiłem rówieśników od początku, byłem dzieckiem z rygorystycznym poglądem w aspekcie zachowywania się i jak ktoś na przerwie np biegał, wygłupiał się, albo na lekcji np. szeptał coś do kogoś, to było to dla mnie karygodne zachowanie, które wzbudzało we mnie irytację i niechęć do rówieśników.
Jestem wściekły na rodziców, na matkę, za sposób, w jaki mnie wychowała i na ojca za brak wychowania i ogólnie za to, jaki on jest.
Coś mi się stało, gdy miałem 6 i pół roku, w jedną noc doszło do trwałej zmiany charakteru i regresji psychorozwoju oraz trwałego znacznego wzrostu lękliwości. Poprzedni ja przepadł w parę godzin. I widzę dwie możliwości, dlaczego tak się stało, pierwsza to mały udar (taki udar podobno nie musi powodować problemów fizycznej, ale np. może spowodować tymczasowe lub trwałe zmiany psychiczne).
Druga to, że zaczęły na mój umysł oddziaływać jakieś "siły" nadprzyrodzone i stąd gwałtowna zmiana. Nie wierzę w egzorcyzmy, ale dopuszczam możliwość oddziaływania sił/istot nadprzyrodzonych na umysł człowieka (nadprzyrodzonych, czyli takich, których nauka nie może wyjaśnić, nic nie jest idealne i wiedza naukowa na pewno ma luki).
Matka wychowywała mnie w mocno niewłaściwy sposób, w ogóle nie nauczyła mnie niczego, co potrzebne w życiu, np. akceptowała moje lęki przed kontaktem z ludźmi i moją niechęć do kontaktu z rówieśnikami, interweniowała w sprawie dokuczania, zamiast zmuszać mnie do walki z lękami i radzenia sobie samodzielnie z rówieśnikami, pozwoliła na to bym wyrósł na osobę nie umiejącą funkcjonować w społeczeństwie. Dziecko jest głupie, jak czegoś nie chce, czegoś się boi, to się je zmusza, a nie akceptuje.
Ojciec brał niewielki udział w moim wychowaniu, miał w dup*e, na kogo wyrosnę.
W szkole większość się ze mnie naśmiewała. Subiektywnie szkoła była dla mnie siedzeniem na "bombie", co któremuś rówieśnikowi za chwile odwali i czy się do mnie doczepi i czy zrobi mi krzywdę. Poza tym to ogólnie nie lubiłem rówieśników od początku, byłem dzieckiem z rygorystycznym poglądem w aspekcie zachowywania się i jak ktoś na przerwie np biegał, wygłupiał się, albo na lekcji np. szeptał coś do kogoś, to było to dla mnie karygodne zachowanie, które wzbudzało we mnie irytację i niechęć do rówieśników.
Jestem wściekły na rodziców, na matkę, za sposób, w jaki mnie wychowała i na ojca za brak wychowania i ogólnie za to, jaki on jest.