30 Gru 2015, Śro 17:04, PID: 500916
Dla fobików to chyba naturalne i powszechne, że nie lubią/umieją komuś przerywać a sami też "nie pchają" się do głosu. Dlatego ja zdecydowanie wolę również mniejsze grono. 2,3 góra 4 osoby. Jak jest więcej to jest już tłok co mnie jeszcze bardziej blokuje i powoduje pogłębienie mojego strachu. Pytanie jest, jak z tym walczyć? Terapia szokowa nie działa. Z resztą u mnie zdecydowanie najlepiej pokazują to przerwy w szkole gdzie stoimy całą klasą i bez wahania zagaduje do kogoś jednego zamiast mieszać się w ogólną dyskusję z udziałem wielu.
Jest takie powiedzenie, że każdego człowieka trzeba poznać 2 razy: sam na sam i w towarzystwie. I jest to powiedzenie bardzo mądre bo ludzie w zależności od takiej sytuacji bardzo się zmieniają. Ja 100% wolę bywać z ludźmi sam na sam. Znam kilka osób z którymi lubię rozmawiać sam na sam a w towarzystwie zaczynają mnie mocno irytować. W drugą stronę też to działa. Sam uważam się za osobę wypadającą w towarzystwie beznadziejnie ale umiejąca rozmawiać sam na sam.
Jest takie powiedzenie, że każdego człowieka trzeba poznać 2 razy: sam na sam i w towarzystwie. I jest to powiedzenie bardzo mądre bo ludzie w zależności od takiej sytuacji bardzo się zmieniają. Ja 100% wolę bywać z ludźmi sam na sam. Znam kilka osób z którymi lubię rozmawiać sam na sam a w towarzystwie zaczynają mnie mocno irytować. W drugą stronę też to działa. Sam uważam się za osobę wypadającą w towarzystwie beznadziejnie ale umiejąca rozmawiać sam na sam.