04 Sty 2016, Pon 17:47, PID: 503014
Myślę, że ludzie faktycznie przyzwyczajają się do naszej małomówności. Kiedy się witam z grupką osób, a oni rozmawiają o czymś, ale z kontekstu nie można o razu wyczytać o co dokładnie chodzi, głupio mi za każdym razem pytać "o czym rozmawiacie?". Mam wrażenie że przeszkadzam. Po co w sumie pytam, i tak zwykle prawie nic nie mówię, więc po co włączam się do rozmowy i im przeszkadzam? Czasem też nie mam nic do powiedzenia na dany temat, ale za jakiś czas, kiedy temat się zmieni i mogłabym coś powiedzieć wstydzę się to zrobić, bo wcześniej przez dłuższy czas milczałam, i teraz jak coś powiem mam wrażenie, że tak nagle zaczną się na mnie patrzeć, że coś powiedziałam w ogóle.
Są lepsze i gorsze dni, czasem wracam do domu z myślą że nie było tak źle i odzywałam się więcej i całkiem swobodnie, a czasem są takie, że prawie nic i myślę sobie że "przecież jestem beznadziejna, co ja sobie myślałam".
Są lepsze i gorsze dni, czasem wracam do domu z myślą że nie było tak źle i odzywałam się więcej i całkiem swobodnie, a czasem są takie, że prawie nic i myślę sobie że "przecież jestem beznadziejna, co ja sobie myślałam".