08 Paź 2017, Nie 16:16, PID: 712930
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Paź 2017, Nie 16:17 przez Claudia.)
(08 Paź 2017, Nie 14:53)Lonely Boy napisał(a): Gdybym ich nie miał, to bardzo mnie by to martwiło,oznaczałoby że jest ze mną bardzo źle,jeszcze gorzej niż sądziłem.Może masz rację-śmierć jest alternatywą dla osób w beznadziejnej sytuacji i dla tych którzy nienawidzą siebie i swojego życia...Ale jest to krok ostateczny i nieodwracalny - nikt nie wie co go czeka w życiu i może za kilka lat życie się odmieni?Może warto jest czekać z samej ciekawości???Śmierć to jest coś pewnego,coś przed czym się nie ucieknie a przecież wystarczy chwila i koniec...więc może warto poczekać??
Normalnym odruchem jest chęć przerwania cierpienia,czegoś co sprawia nam ból,czy nawet przykrość.Podobnie jest z życiem.Jeżeli przysparza ono nam więcej cierpień i trosk niż radości i odczuć neutralnych,normalne jest że myślimy o przerwaniu tego co sprawia nam ból - w tym przypadku mówimy o życiu.
Można to znosić przez jakiś czas,miesiące czy nawet lata.Mniej wytrzymali odpadają po drodze.
Jest to decyzja nie tyle co dramatyczna (bo przyspiesza coś nieuniknionego) ale wymagająca odwagi i zdeterminowania.Powstrzymać instynkt przeżycia który mamy wciąż w nas, to nie jest zadanie któremu sprosta każda osoba.
Ja bardzo często myślę o samobójstwie,właściwie o śmierci.Dlatego że to oznacza koniec moich cierpień,mojego czucia.Nie będę mógł myśleć,cierpieć,czuć.Bo mnie zwyczajnie nie będzie.Kiedy umiera mózg, umiera świadomość.Po śmierci nie będę nawet świadom tego że kiedykolwiek istniałem!
Czy to nie jest wspaniałe?Śmierć to prawdziwe dobro.Przynajmniej dla Nas,a już na pewno dla mnie.Jeżeli ktoś czuje się szczęśliwy,odnalazł się w tej rzeczywistości,śmierć może jest dla niego straszna.Ma co stracić.
Ale dla ludzi nieszczęśliwych,samotnych,cierpiących,którzy nie mają widoku na polepszenie swojej marnej sytuacji,śmierć jednym z niewielu pozytywnych czynników które ich spotkają.
Można to jedynie przyspieszyć lub czekać aż samo się stanie.A że czekanie w cierpieniu na coś co nastąpi na pewno, ale nie wiadomo w którym momencie jest moim zdaniem swego rodzaju masochizmem,popieram jak najbardziej ideę samobójstwa.To dobrowolne zrzeczenie się kary istnienia.
Wracając do tematu,nie skończyłem ze sobą tylko z jednego powodu,nie mam na tyle pewnego sposobu i możliwości by podjąć ryzyko.Jeżeli spróbuję to ma się udać i koniec kropka.Żadnego partaczenia.
Dodatkowo nie mam zamiaru konać w męczarniach,śmierć ma być szybka i najmniej bolesna,ale na pewno szybka.Jeżeli będzie bardzo szybka to może być nawet bolesna.Ważne by po podjęciu decyzji nie było czasu na rozmyślanie.Instynkt przeżycia można zatrzymać na jakiś czas,ale nie na długo.
Niestety, moje możliwości nie gwarantują wysokiego prawdopodobieństwa powodzenia.Dlatego jeszcze nie podjąłem próby.
Co mam oczywiście nadzieję nadrobić w przyszłości.