03 Kwi 2018, Wto 18:36, PID: 739814
Mam myśli samobójcze, a może raczej o znikaniu w sensie fizycznym z tego swiata i może pojawienia się w jakimś zupełnie innym, lepszym. Boję się bólu i braku oddechu. Ileż to razy obmyślałam plan, zabić się ale jak? Rzucić pod samochód? Utopić? Kiedys sie juz topiłam, całkiem niechcący i nie chciałabym powtarzać. Strasznie niemiłe uczucie. Leki? Kiedyś połknęłam jakieś prochy mojej matki, ale przestraszyłam się i poszłam wyrzygać. No może gdybym się postanowiła zapić to byłby skutek właściwy, ale od ponad roku postanowiłam nie pić, bo pomyślałam, że może dzięki temu coś się polepszy. Paradoksalnie gdzieś tam jeszcze musi się tlić nadzieja, że może kiedyś będzie lepiej, bo decyzja byłaby przecież już bez odwrotu.
Ale zamykam się w sobie, w czterech ścianach, albo czasami idę do lasu oddychać. Ludzi unikam i często nie lubię, Męczą mnie kontakty z ludzmi. Dobrze, że muszę pracować i jeszcze potrafię, bo gdyby nie to, to pewnie rozpuściłbym się w tych czterech ścianach.
Ale zamykam się w sobie, w czterech ścianach, albo czasami idę do lasu oddychać. Ludzi unikam i często nie lubię, Męczą mnie kontakty z ludzmi. Dobrze, że muszę pracować i jeszcze potrafię, bo gdyby nie to, to pewnie rozpuściłbym się w tych czterech ścianach.