PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Problemy dnia codziennego
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W tym temacie ,będę się dzielił z wami problemami z którymi się zmagam od wielu lat.. Jest ich mnóstwo ,których nagromadziło się przez te lata i nakładają się na siebie powodująć u mnie ograniczenia w różnych sferach życia.Może po trochu będę tu o nich pisał .Muszę się komuś wyżalić.W realu nie mam ku temu okazji.Brak wsparcia i zainteresowania ze strony bliskich oraz brak znajomych.

Unikanie kontaktu wzrokowego

Od pewnego czasu zauważyłem u siebie ,że jak mijam ludzi na ulicy( zwłaszcza mężczyzn ) ,nie potrafię utrzymać kontaktu wzrokowego.Kiedyś nie miałem z tym problemu.Potrafiłem patrzeć się na taką osobę do momentu kiedy się mineliśmy.Teraz jak uda mi się na kogoś spojrzeć to najwyżej na sekundę i zaraz automatycznie wzrok mi wędruje gdzieś na bok albo go spuszczam na dół .Po prostu czuje wtedy skrępowanie ,zażenowanie.Obawiam się, że taka osoba może to źle odebrać i agresywnie zareagować ( odnosi się to głównie do mężczyzn ).Mam też takie wrażenie , że ludzie patrząc na mnie ,mieli w oczach rentgen i prześwietlają mnie na wylot ,widząc wszystkie moje wady.Czuje wtedy jakby chcieli mi wejrzeć w głąb mojej duszy.Muszę tu zaznaczyć , że podczas rozmowy z kimś ,nie mam z tym problemu.Potrafię patrzeć takiej osobie w oczy bez żadnego skrępowania.

To by było na razie tyle.
Mi się wydaje że jak obcy facet wpatruje się facetowi długo w oczy to raczej to może zostać odebrane jako agresja. Chyba że masz na myśli znajomych.
Dlatego tym bardziej krępuje mnie kiedy mijam obcych facetów.Staram się to zmienić i często zmuszam się do patrzenia w oczy.Masz racje dłuższe patrzenie ,może być dlatego kogoś prowokujące,zależy na kogo się trafi.Z drugiej strony unikanie spojrzeń też może być źle odebrane.
A widzisz w tym jakiś problem lub chcesz to zmienić? Ja na przykład wiele lat temu nauczyłem się, żeby nie patrzeć żadnym ludziom w oczy jak mijam ich i jest to dla mnie całkowicie naturalne, w ogóle nie zwracam uwagi na otoczenie. Ewentualnie jak jakaś ładna dziewczyna przejdzie to patrzę jej w oczy, to tak w ramach treningu pewności siebie :-)
inferno napisał(a):Dlatego tym bardziej krępuje mnie kiedy mijam obcych facetów.Staram się to zmienić i często zmuszam się do patrzenia w oczy.Masz racje dłuższe patrzenie ,może być dlatego kogoś prowokujące,zależy na kogo się trafi.Z drugiej strony unikanie spojrzeń też może być źle odebrane.

niema nic gorszego niz facet gapiacy sie na innego faceta

Cytat: A widzisz w tym jakiś problem lub chcesz to zmienić? Ja na przykład wiele lat temu nauczyłem się, żeby nie patrzeć żadnym ludziom w oczy jak mijam ich i jest to dla mnie całkowicie naturalne, w ogóle nie zwracam uwagi na otoczenie. Ewentualnie jak jakaś ładna dziewczyna przejdzie to patrzę jej w oczy, to tak w ramach treningu pewności siebie Smile
bardzo slusznie szkoda ze wiekszosc polakow tego nierobi
czujesz się po prostu od nich gorszy i tyle
"Problemy z wysławianiem się"

Od kilku lat, mam problemy z poprawnym wysławianiem się, zarówno w mowie jak, i na piśmie. Polega to na tym, że jak z kimś rozmawiam, obojętnie, czy jest to ktoś obcy czy najbliższa rodzina, nie potrafię poprawnie zbudować swojej wypowiedzi, przekazać słowami tego, co mam na myśli, co czuje, z czym mam problem w sposób zrozumiały. Brakuje mi wtedy słów, zdarza się, że zapominam nawet te najprostsze, mam pustkę w głowie, plącze mi się język, przez co nie potrafię złożyć poprawnej i sensownej wypowiedzi. Często jest tak, że jak chcę kogoś o coś zapytać czy o czymś powiedzieć to często nie wiem jak zacząć zdanie.

Na piśmie jest ciut lepiej, aczkolwiek też mam z tym duży problem. Zastanawiam się kilka minut nad jednym zdaniem. Im dłużej myślę, co napisać tym bardziej mi się odechciewa i czasami po prostu sobie odpuszczam napisanie czegokolwiek..

Nawet wtedy, kiedy jestem sam, gdy rozmyślam analizując jakąś sytuacje czy prowadzę ze sobą wewnętrzny monolog, nawet wtedy mam problem z poprawnym złożeniem swoich myśli w zdania.

Rzadko udzielam się na forach, raczej czytam posty innych użytkowników niż samemu się wypowiadam. Wszystko przez tą pustkę w głowie, kiedy chce o czymś napisać. Ja już uda mi się coś napisać, to często to skreślam, zmieniam to, co wcześniej napisałem, bo stwierdzam, że nie jest to do końca to, co miałem na myśli. Czasami czuje się tak, jakbym uwstecznił się intelektualnie lub miał pierwsze objawy Alzheimera.

W ostatnim czasie mam taką skłonność do kopiowania fragmentów wypowiedzi innych osób na dany temat, kiedy sam nie potrafię o czymś własnymi słowami powiedzieć. Tak było i w przypadku tego posta. Gdybym miał samemu napisać o tym wszystkim, pewnie zajęłoby mi to kilka dni a całość zawarł w góra trzech, czterech zdaniach. Dokładnie polega to na tym, że czytam wypowiedzi osób, na różnych forach internetowych, które mają ten sam problem, co ja, wybieram te fragmenty, które jak najbardziej wyrażały moje emocje, odczucia.Gdy już miałem wypisane te kilka różnych wypowiedzi, składałem je do „kupy” tak żeby miało to ręce i nogi. Wiem powiecie,że to głupie, ale inaczej nie potrafię, choć przyznam, że to czytanie i wypisywanie tego wszystkiego już mnie męczy. Robię to z dwóch powodów. Po pierwsze mam zamiar iść do psychologa i powiedzieć to z czym mam problem i się jakoś przygotować do tej wizyty.Po drugie , dlatego, żeby w realu jak ktoś mnie spyta z czym mam problem, wiedział co odpowiedzieć. To na razie tyle. Do następnego razu.

C.D.N ...
inferno mam nadzieje że jeszcze tu jesteś, bo mam taki sam problem jak Ty, jeśli chodzi o to wysławianie się. To jest strasznie uciążliwe gdy rozmawiasz z innymi, chcesz dobrze wypaść zaczynam coś opowiadać grupce znajomych, wszystko idzie dobrze do czasu gdy uświadomie sobie że wszyscy się na mnie patrzą i słuchają wtedy język się plącze ja nie wiem co mówie, inni też tego nie rozumieją i wychodzi lipa. Też tak mam że nie potrafię swoich myśli przedstawić w odpowiedni sposób, opowiedzieć coś bez motania się nawet w tych niestresujących sytuacjach. Może mamy mały zasób słów i to dlatego? może mało książek czytamy i dlatego się tak dzieje
Jestem cały czas.Myślę, że wynika to też z niskich umiejętności interpersonalnych, braku praktyki w mówieniu i wielu innych rzeczy m.in depresji.
Problemy z pamięcią

Z zapamiętywaniem i powtórzeniem czegoś zasłyszanego lub przeczytanego przed chwilą. Ostatnio mam problem z przypomnieniem sobie nazwiska jakiegoś aktora lub polityka, gdzie wcześniej nie miałem z kłopotów. Albo przeczytam coś interesującego w prasie i chce się z tym podzielić z bliskimi to nie potrafię tego przekazać w mniej więcej taki sposób jak to było napisane. Tak samo jak rodzina się mnie pyta czym jest ta fobia społeczna i jak się objawia o której tak często wspominam , to ja mimo ,że wiele razy na ten temat czytałem to nie potrafię własnymi słowami im tego wytłumaczyć. Zawsze takie rzeczy w skrócie wypisuje w zeszycie w razie, czego żeby wiedzieć, co powiedzieć.
Inne przykładowe problemy z pamięcią w życiu codziennym:

- Często idąc po zakupy,w połowie drogi przypomina mi się,że miałem najpierw podejść do bankomatu i wybrać kasę na te zakupy.

- Siostra mnie prosiła ostatnio żebym kupił jej 4 kajzerki i jogurt, ja po wyjściu z domu już nie pamiętałem ile tych bułek miałem kupić, dlatego za każdym razem muszę się wracać i dopytać.

-Ostatnio robiłem sobie herbatę, wyszedłem na chwile do drugiego pokoju, kiedy wróciłem, żeby zalać ją wrzątkiem nie mogłem sobie przypomnieć czy ją słodziłem, mimo że zrobiłem to 3 minuty temu.

- i ostatnie najlepsze , wracając ostatnio ze spaceru z psem wszedłem nie do swojej klatki schodowej .Zorientowałem się dopiero w połowie że coś tu jest nie tak - po drzwiach wejściowych sąsiadów że większość nie jest taka jak u mnie no i po numeracji mieszkań.Nie wiem może w tym trakcie się zamyśliłem i to było powodem.

Podobno jednym z czynników powodujących problemy z koncentracją, pamięcią i myśleniem może być kortyzol , którego wysoki poziom utrzymujący się przez długi czas utrudnia procesy myślowe.

A jak u was z pamięcią ? Zdarzają wam się takie śmieszne sytuacje?
Cały czas. Codziennie mam takie momenty, że chodzę po domu i nie wiem co miałem teraz zrobić. Najgorzej jest z podejmowaniem szybkich decyzji pod presją, zachowuje się wtedy irracjonalnie i sam się sobie dziwię dlaczego powiedziałem/zrobiłem coś w tak bezmyślny sposób.
Rozumiem Cię doskonale z tą trudnością wypowiedzi. Ja wprawdzie umiem się dość dobrze wysławić pisząc, ale też ciągle coś zmieniam, poprawiam. Natomiast wszelakich rozmów mi się odechciewa, bo to strasznie dołujące, że niby coś wiem, ale jak chcę powiedzieć to wychodzi bełkot i wszyscy mają mnie za przygłupa. Myślę, że to mnie bardzo nakręca i to właśnie punkt wyjściowy fobii społecznej- bo to dlatego unikam rozmów, wypowiedzi publicznych- wiem, że pójdzie źle i zrobię z siebie idiotkę... I nie zgodzę się z tezą że to wynika z rzadkiego zaglądania do książek. Od dziecka lubiłam czytać i przeczytałam w życiu tony książek. Zatem teoretycznie na mały zakres słownictwa nie powinnam narzekać. A jednak..... Czy jest na forum ktoś kto poradził sobie z tym problemem, przynajmniej częściowo, podczas terapii?
inferno napisał(a):"Problemy z wysławianiem się"




Nawet wtedy, kiedy jestem sam, gdy rozmyślam analizując jakąś sytuacje czy prowadzę ze sobą wewnętrzny monolog, nawet wtedy mam problem z poprawnym złożeniem swoich myśli w zdania.



C.D.N ...

Też mam problemy z poprawnym wysłowieniem się podczas rozmowy. Co mnie najbardziej martwi to , że tak jak ty nie potrafię nawet w myślach, złożyć dobrze swojej wypowiedzi np. jak wyobrażam sobie ,że rozmawiam z kimś z pracy czy jestem u lekarza i chce powiedzieć z czym mam problem to nawet wtedy brakuje mi słów, formułuje zdania w niegramatyczny sposób , mam ciągłe przestoje. Nie wiem, z czego to wynika.Ja rozumiem mieć takie problemy podczas rozmowy z kimś w realu, stres, nerwy,człowiek im bardziej się stara tym gorzej wychodzi nie rozumiem tylko, dlaczego to pojawia się także wtedy, kiedy rozmawiam ze sobą w myślach.
Dzisiaj dzwonił do mnie redaktor z gazety lokalnej w której z zapytaniem czy będe mógł przyjść 22 czerwca i porozdawać ich gazete na jakieś tam imprezie.Ja zaczoLem się miotać w swojej wypowiedzi.Najpierw tak bez przekonania powiedziaLem że mogę przyjść a zaraz potem wymyśliłem gadke że nie wiem jak w danym dniu bede miał ustawiony grafik w swojej staLej pracy ( choć to jest nieprawda , bo tak naprawde jej nie posiadam).Trochę głupio wyszło i jutro mam dać znać czy bede mógL przyjść.I teraz zastanawiam się jak z tego wybrnąć.Z jednej strony nie mam ochoty przyjść z drugiej strony głupio mi odmówić .
Skoro nie masz ochoty iść to po prostu nie idź,nikt ciebie za łep nie złapie
Za "łep" z pewnością nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Psieplasiam, musiałem... :Stan - Uśmiecha się:

Ale może warto pójść? Zrobić coś szalonego...
Po dłuższym na myśle postanowiłem że pójde.Ale troche głupio wyszło podczas rozmowy.Najpierw niepewnie powiedziałem że moge przyjść a po chwili powiedziałem że nievwiem czy bede miał wolne bo nie mam jeszcze ustalonego grafiku.Jakby co to powiem że msm na nocke i już.Nie bede się tłumaczyć.
Brak własnego zdania

Czuje się tak jakbym w ogóle go nie posiadał. Dużo czytam, oglądam, słucham, staram się być na czasie z aktualnymi wydarzeniami, mimo to nie mam wyrobionego zdania na jakiś temat. Nie potrafię się wypowiedzieć w wielu kwestiach, ocenić czegoś z własnego punktu widzenia, tak jak to robi większość ludzi np. na tych różnych forach internetowych czy w komentarzach pod jakimś newsem. Dlatego raczej czytam opinie innych niż samemu coś z komentuje.Oczywiście mam jakieś tam odczucia, przemyślenia na jakiś temat, problem w tym, że często nie potrafię ich zwerbalizować słowami. Dlatego nie lubię podczas rozmowy jak ktoś mnie pyta co uważam i dlaczego, nie wiem co w takiej sytuacji odpowiedzieć (znów ta przeklęta pustka w głowie).Tak samo jest na przykLad z obejrzanym filmem czy przeczytaną książką.Albo mi się coś podobało albo nie.Jedyne co mogę powiedzieć to to , że dany film miał słabą fabułę albo, że gra aktorska była na niskim poziomie ale to jest wszystko na co mnie stać . Nie potrafię podać konkretnych argumentów, złożyć jakieś dłuższej wypowiedzi. Dopiero jak poczytam komentarze , opinie innych osób na konkretny temat stwierdzam , że myślę podobnie , jak te osoby i często posiłkuje suę takimi opiniami, które zgadzają się z moimi odczuciami , podczas wypowiadania się na innych forach przy okazji wyrabiając sobie własne zdanie.
vintage napisał(a):
inferno napisał(a):"Problemy z wysławianiem się"




Nawet wtedy, kiedy jestem sam, gdy rozmyślam analizując jakąś sytuacje czy prowadzę ze sobą wewnętrzny monolog, nawet wtedy mam problem z poprawnym złożeniem swoich myśli w zdania.



C.D.N ...

Też mam problemy z poprawnym wysłowieniem się podczas rozmowy. Co mnie najbardziej martwi to , że tak jak ty nie potrafię nawet w myślach, złożyć dobrze swojej wypowiedzi np. jak wyobrażam sobie ,że rozmawiam z kimś z pracy czy jestem u lekarza i chce powiedzieć z czym mam problem to nawet wtedy brakuje mi słów, formułuje zdania w niegramatyczny sposób , mam ciągłe przestoje. Nie wiem, z czego to wynika.Ja rozumiem mieć takie problemy podczas rozmowy z kimś w realu, stres, nerwy,człowiek im bardziej się stara tym gorzej wychodzi nie rozumiem tylko, dlaczego to pojawia się także wtedy, kiedy rozmawiam ze sobą w myślach.

Ja miałem podobny problem, nie dotyczył mówienia ,ale tańca. Będąc sam
nie potrafiłem się ruszyć. Bo sam przed sobą się wstydziłem i wiedziałem, że to wstęp do tańczenia przy ludziach, a więc nie jest wszystko jedno jak jak się sam ze sobą poruszam ponieważ będę robił to samo przy ludziach.
Wy tak traktujecie mówienie w myslach jako próbę przed mówieniem na głos przy ludziach.
Zalękniony głos i częste przełykanie śliny

Staram się mówić swoim naturalnym głosem, ale często w sytuacjach społecznych pod wpływem stresu, zdenerwowania zmienia się jego barwa, tonacja.
Chodzi o pewnego rodzaju drżenie/łamanie się głosu, kiedy z kimś rozmawiam. Wyczuwalna jest też ta lękliwość i brak pewności siebie nawet wtedy, kiedy wypowiadam pojedyncze słowa np. dzień dobry, dziękuje, do widzenia.
Czasami jak coś mówię to w takim tonie ofiary w stylu „Przepraszam, że żyję”.
W domu, kiedy rozmawiam z bliskimi też mi się to zdarza, zwłaszcza wtedy, kiedy mam obniżony nastrój.

Kolejna rzecz to częste niż zwykle przełykanie śliny w miejscach publicznych. Podobno jest to odruch na uczucie strachu. Kiedy stoję w kolejce – czy to w sklepie czy urzędzie lub wtedy kiedy mam gdzieś zadzwonić i oczekuje na zgłoszenie się osoby po drugiej stronie ,to co chwile ją przełykam. Wynika to między innymi z suchości, jaką odczuwam w gardle pod wpływem stresu, ale też, dlatego,żeby być gotowym na poprawne wypowiedzenie tych kilkunastu słów.
@up Też tak mam, że w sytuacjach stresowych zmienia się moja barwa głosu. Co prawda nie jest to bardzo znaczna zmiana, jednak ja odnoszę czasem wrażenie, że ludzie przebywający w moim otoczeniu są w stanie ją usłyszeć i przez to źle o mnie pomyśleć.
Wracając jeszcze to tych problemów z precyzyjnym formułowaniem swoich myśli słowami.Mam tak też wtedy, kiedy dominuje sama emocjonalna chęć wyrażenia siebie, kiedy komuś coś opowiadam. Za bardzo chyba skupiam się na tym co chce powiedzieć czy napisać.Wtedy zaczynam się denerwować, mam uderzenia gorąca , pocę się i jeszcze bardziej plącze mi się język.